W pogoni za Bąblem
Dla starszego pokolenia Ambroży Kleks ma postać z rysunków Jana Szancera, dla trzydziestolatków twarz Piotra Fronczewskiego. Najmłodsi będą mieli swojego Kleksa — z rock-opery, która właśnie powstaje w Romie.
Ledwo zespół złapał oddech po katorżniczej pracy do Tańca wampirów Romana Polańskiego, a dyrektor Wojciech Kępczyński stawia przed nim nowe, karkołomne zadanie.
Kult Kleksa
Do grudnia ma w Romie powstać musical, który zmierzy się z legendą filmu “Akademia Pana Kleksa” i jego kolejnymi częściami. Z obrazami, które wciąż mają przed oczami dzisiejsze trzydziestolatki: niebezpieczną wyprawę Adasia Niezgódki po piegi do Filipa Golarza, powiększanie pieczonej kaczki czy atak wilków na królestwo Bronisława I z niepokojącą muzyką TSA w tle.
Filmową serię Krzysztofa Gradowskiego kojarzą też młodsi widzowie. — Nie tyle kojarzą, co wyznają jej kult — podkreśla Maciek, student dziennikarstwa. — Muzyka z Pana Kleksa jest dla mnie terapią, powrotem do dzieciństwa.
Dlatego Wojciech Kępczyński, który nie jest samobójcą, w scenicznej adaptacji Kleksa chce wykorzystać najbardziej znane piosenki z filmu. Zarówno przeboje Krzysztofa Gradowskiego i Andrzeja Korzyńskiego (Witajcie w naszej bajce czy Meluzynę), jak i wiersze Jana Brzechwy (Kaczka dziwaczka czy Na wyspach Bergamutach).
Wszystkie piosenki zaaranżuje na niemal trzydziestoosobową orkiestrę Maciej Pawłowski. Korzyński wraz z Danielem Wyszogrodzkim pracują poza tym nad nowymi przebojami, przeznaczonymi specjalnie na potrzeby musicalu. Zapowiadają, że będzie to mocny rock. — Zdajemy sobie sprawę, że musimy zdobyć przychylność nie tyle dzieci, co dorosłych — mówi Kępczyński.
— Nie pozwolić, by podczas spektaklu myśleli o czymś innym niż ten musical drogi. Kępczyński nazywa powstający spektakl musicalem drogi, bo podstawą fabuły będzie gonitwa przez Patentonię, Nibycję, Alamakotę i inne bajkowe krainy za czarnym charakterem, Alojzym Bąblem. Bąbel, prawa ręka Filipa Golarza, kradnie Ambrożemu Kleksowi szkatułę, którą uczony otrzymał niegdyś od sędziwego doktora Paj-Chi-Wo. W szkatule znajdują się tajemnice pozwalające utrzymać harmonię w świecie bajek. W łapach podstępnego Bąbla stają się one niebezpiecznym narzędziem. Do kradzieży dojdzie pod koniec pierwszego aktu.
Głównym tematem przedstawienia ma być zawiść, odwieczna walka między dobrem a złem, pokazana poprzez konflikt między profesorem Kleksem a Filipem Golarzem.
Burza mózgów
Powstający w Romie musical będzie bardzo swobodną adaptacją trzech książek Brzechwy: Akademii…, Podróży Pana Kleksa i Tryumfu Pana Kleksa. Opierać się też ma na sztuce teatralnej Jana Brzechwy Niezwykłe przygody Pana Kleksa, wystawionej w 1963 roku w teatrze Narodowym przez Kazimierza Dejmka. Piosenki będą jedynym łącznikiem między spektaklem a filmem.
— Od pół roku, dzień w dzień trwa w Romie burza mózgów — przyznaje Kępczyński. — Spieramy się o kształt przedstawienia, Korzyński na gorąco komponuje muzykę, Wyszogrodzki pisze dialogi. Niebawem zacznie się praca nad projektami kostiumów, które obmyśla Dorota Kołodyńska i nad scenografią tworzoną przez Borisa Kudličkę. Pomysł na postać profesora Kleksa nie będzie odbiegać od wizerunku, jaki znany jest z książkowych ilustracji Jana Szancera.
Wyzwaniem będzie natomiast rola profesora, którą grał w filmie Piotr Fronczewski. Nieoficjalnie wiadomo, że w Romie Kleksa zagrać może Robert Rozmus, ale wszystko okaże się po castingu zaplanowanym na początek czerwca. Na razie trwają poszukiwania odtwórców ról dziecięcych. Wciąż można zgłaszać utalentowane ruchowo i muzycznie dzieci w wieku 10-12 lat, zarówno chłopców, jak i dziewczynki, które zagrają córki ogrodnika i kucharki pracujących w Akademii. Nabory będą się odbywać od 12 do 16 maja.