Dyrektor Filharmonii Lubelskiej znalazł następcę Wojciecha Rodka. To może być jego ostatnia decyzja
Zaostrza się konflikt w Filharmonii Lubelskiej. Dyrektor Jan Sęk, mimo wszczętej wobec niego procedury odwoławczej, powołał właśnie nowego dyrektora artystycznego. Piotr Wajrak zastąpi zwolnionego w maju Wojciecha Rodka. Jego kadencja potrwa trzy lata. Filharmonicy są zbulwersowani. - To działanie na szkodę naszej instytucji - mówi Dariusz Dąbrowski, jeden z muzyków.
Nowy dyrektor artystyczny FL jest dyrygentem Opery Novej w Bydgoszczy. Jako dyrektor artystyczny pracował w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie, związany był też z Teatrem Wielkim - Operą Narodową w Warszawie.
Kiedy i w jaki sposób Piotr Wajrak został powołany na stanowisko szefa lubelskich filharmoników.
Bo dyrygent za rzadko bywał w Lublinie
Konflikt w instytucji trwa od kilku miesięcy. W marcu dyrektor naczelny Jan Sęk poinformował, że zwolni dyrektora artystycznego Wojciecha Rodka.
Muzycy byli zdumieni. - To światowej sławy artysta, dzięki któremu nasza instytucja wciąż się rozwija. Nie wyobrażamy sobie, że mogłoby go zabraknąć. To nazwisko, które daje prestiż instytucji i przyciąga wielu widzów. Nie da się go zastąpić - mówili "Wyborczej" filharmonicy.
Sęk swoją decyzję argumentował m.in. tym, że dyrygent zbyt rzadko bywa w Lublinie. W końcu wręczył mu wypowiedzenie. W uzasadnieniu podał, że muzyk nie zgodził się na zaproponowane przez dyrektora nowe warunki pracy.
- Te warunki były absurdalne. Dyrektor chciał m.in. wykluczyć mnie z decydowania o zespole i zmusić do przebywania w instytucji co najmniej jeden dzień w każdym tygodniu. Doskonale wie, że w pracy dyrygenta to niemożliwe. Niektóre projekty realizuje się kilka tygodni. Nie mógłbym wtedy być na miejscu. To fortel, który dyrektor chce wykorzystać, żeby się mnie pozbyć - mówił w rozmowie z "Wyborczą" Rodek.
Seria zarzutów
Muzycy stanęli murem za dyrygentem. Wysłali list do urzędu marszałkowskiego (organizator instytucji) z żądaniem przywrócenia Rodka na stanowisko.
Konflikt próbował załagodzić Krzysztof Grabczuk, wicemarszałek województwa ds. kultury. W urzędzie zorganizował spotkanie dyrektora z całą orkiestrą. To jednak niewiele dało. Pod koniec kwietnia muzycy weszli z dyrektorem w spór zbiorowy.
Wystosowali do Sęka szereg postulatów. Oprócz pozostawienia Rodka na stanowisku muzycy domagali się m.in. wypłaty zaległych wynagrodzeń, podwyżki pensji do 3 tys. zł netto (obecnie to ok. 2,2 tys. zł) i wprowadzenia miesięcznego rozliczania normy koncertowej.
Muzycy mieli też wiele zastrzeżeń do sposobu kierowania instytucją przez dyrektora. Zarzucali mu, że próbował podzielić filharmonię tworząc wiele małych zespołów. Z tego powodu na znaczeniu miała tracić orkiestra symfoniczna, która coraz rzadziej prezentowała się publiczności.
"Filharmonia to nie Jan Sęk"
Jan Sęk podczas trwania konfliktu mówił niewiele. - O zmianach kadrowych nie rozmawiam - ucinał.
Na początku maja wydarzenia nabrały szybszego tempa. Zarząd Województwa Lubelskiego wszczął procedurę odwoławczą dyrektora. Skierował pismo do ministra kultury i poprosił o szereg opinii w jego sprawie. Opinie nie są wiążące i ostateczna decyzja należy do zarządu województwa.
- Podejmiemy ją do końca lipca - deklaruje Grabczuk.
Mimo wszczętej procedury Sęk powołał nowego dyrektora artystycznego, który ma kierować orkiestrą przez trzy lata.
- To tylko jeden z przykładów złośliwości dyrektora. Takie nieetyczne działanie szkodzi instytucji. Jesteśmy oburzeni, że wszystko odbywa się w takiej atmosferze. Dyrektor nie potrafi zrozumieć, że filharmonia to nie Jan Sęk, ale grupa ciężko pracujących ludzi, która robi wszystko dla tej instytucji - mówi Dariusz Dąbrowski z orkiestry.
Dyrektor Sęk zaznacza, że powołując nowego dyrektora nie złamał prawa i działał na rzecz dobra instytucji.
- Wszczęta wobec mnie procedura odwoławcza nie jest równoznaczna z odwołaniem ze stanowiska. Moja decyzja nie była pochopna. Trzeba przygotować orkiestrę do pracy w nowym sezonie - zaznacza dyrektor.