„Czarodziejski flet” czaruje ze sceny
Nie miała to być opera i spektakl nie był operą. Czarodziejski flet we Wrocławskim Teatrze Lalek to muzyczne przedstawienie dla dzieci. Cudowne
Kanwą dla opowieści o konstruktywnej sile miłości (jakżeby inaczej!) stała się opera Wolfganga Amadeusza Mozarta z librettem Emanuela Schikanderera. Artyści nie poprzestali na próbie (skutecznej) zaznajomienia dzieciaków w wieku 6+ (bo dla nich jest przeznaczony ten spektakl) z trudnymi problemami. Starają się pokazać najmłodszym, że opera (którą przedstawienie nie jest) to przyjazny świat.
Spektakl „stoi” Grzegorzem Mazoniem w wybitnej kreacji Mozarta „nie-Mozarta”. „Jestem klasykiem. Mam perukę jak klasyk. Strój jak klasyk. Głos jak klasyk. Posiadam operatorium i tworzę opery klasyczne. I może na to nie wyglądam, bo nigdy nie byłem w telewizji, radiu ani w gazetach, ale sprzedałem więcej płyt niż całe disco polo razem wzięte! Więc jeśli chciałbyś jedną kupić, nazywam się Wolfgang Amadeusz Mozart” — mówi w finale bohater. Nosi też trampki i przykleja gumę do żucia do pianina, a wszystko to, żeby oswoić widzów z trudną formą.
Grzegorz Mazoń, multiinstrumentalista, daje z siebie wszystko. Gra na kontrabasie, gitarze, flecie poprzecznym, pianinie, instrumentach perkusyjnych. I nie tylko gra — uruchamia mechanizmy (nie wszystkie instrumenty mogą występować „na żywo” w przedstawieniu), biega po scenie i dobiera dźwięki, by podkreślić kolejne punkty akcji.
Jest dowcipny, zabawny, zdolny, a finałową scenę gra prosto, z oddechem i przyjaźnie. Znakomicie zagrana rola.
Aktorzy nie są solistami opery, więc ich wykonania arii są niezłe, ale zadanie twórców teatru lalek mija się z zadaniem stawianym operowym artystom. I zapewne dlatego Marek Zákostelecky, reżyser spektaklu, postawił na opowieść fabularną. A w niej spotykamy Tamina (Sławomir Przepiórka świetny w roli księcia egipskiego), szukającego Paminy (Marta Kwiek ciekawie pokazuje rozdarcie i brak umiejętności rozpoznania „kocha”, „nie kocha”). Księciu pomaga Papageno (zabawny Marek Koziarczyk), przy okazji znajdujący własną miłość — Papagenę (Edyta Skarżyńska).
Jest też dyskretnie poprowadzony wątek walki dnia z nocą, czyli kontrastu Królowej Nocy (piękna Patrycja Łacina-Miarka) z dążeniami do ciemności kapłana Sarastra (Krzysztof Grębski).
Prześmieszne są dialogi i wspólne akcje Trzech Dam Królowej Nocy (Anna Bajer, Kamila Chruściel, Jolanta Góralczyk). Wszystko oczywiście kończy się dobrze.
Świetnym zabiegiem jest opowiadanie historii w dwóch scenicznych „pudełkach”. „Mozart” pisze operę przed oczami widza, otwierając okno, za którym widnieje czarodziejski świat.
Może to poczucie humoru rodem z Czech sprawiło, że Czarodziejski flet ogląda się z niekłamaną przyjemnością, będąc także dorosłym widzem.