Pożegnanie z Unią, pożegnanie z kulturą. Gdzie są te muzea, teatry, galerie, domy kultury?
1,5 miliarda euro na polską kulturę w latach 2007-20 to kropla w morzu potrzeb. Po inwestycjach w metropoliach dzisiaj przychodzi czas na mniejsze ośrodki, które potrzebują pieniędzy na rozwój infrastruktury, edukację i programy. Polexit oznacza pół miliarda euro mniej na te cele po 2020 roku - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Na Nowe Horyzonty nie przyjeżdżają Nanni Moretti ani Carlos Saura. Teatr Wielki odwołuje dawno zapowiadane i wyczekiwane transmisje z wiedeńskiej Staatsoper i londyńskiej Covent Garden. Piotr Anderszewski i Wynton Marsalis nie przyjadą do Wrocławia.
W centrum Wrocławia straszy rozgrzebana budowa. Nie, nie nowego biurowca ani centrum handlowego. W stanie surowym zastygło Narodowe Forum Muzyki.
Organizatorzy szacowali, że każdego roku koncerty i imprezy ściągną 400 tysięcy widzów. Na razie jedynymi odwiedzającymi są gołębie. Miał przyjechać pianista Piotr Anderszewski, zapowiedział się trębacz Wynton Marsalis, zaproszenia przyjęli Wiedeńscy Filharmonicy i London Symphony Orchestra. Cóż, nie przyjechali.
Podobny - choć w sumie lepszy, bo przynajmniej jest gdzie słuchać muzyki - los spotkał salę koncertową NOSPR w Katowicach. Zamiast do zachwycającego, nowoczesnego budynku melomani ze Śląska nadal chodzą do wybudowanej jeszcze za Gierka sali Centrum Kultury Katowice z fatalną akustyką.
Niedokończone budowy, długo wyczekiwane koncerty, przerwane międzynarodowe projekty. Muzea, teatry, galerie, domy kultury tracą dostęp do europejskich grantów. Mamy rok 2017, od kilku lat jesteśmy poza Unią.
Dlaczego nie atrakcyjnie brzmiący 2020? Bo nie sposób przewidzieć, jakie projekty kulturalne w ramach programu Kreatywna Europa nie doszłyby do skutku, gdybyśmy wystąpili z Europy przed rozpoczęciem nowej perspektywy finansowej. Za to w koszmarnym śnie łatwo sobie wyobrazić swoje miasto bez sali koncertowej, która już stoi i służy, bez festiwalu, który zgarnia świetne recenzje oraz tysięczną publiczność.
Śnijmy dalej.
Słynny przegląd kina dokumentalnego DOCS Against Gravity i Krakowski Festiwal Filmowy muszą ograniczyć program pokazów. Do Wrocławia na Nowe Horyzonty nie przyjeżdżają Nanni Moretti, twórca "Pokoju syna", ani Carlos Saura - tak, tak, ten od "Nakarmić kruki". 160 tysięcy euro, które miały otrzymać polskie festiwale, powędrowało do Rumunii. Polexit dotknął też samych twórców. "Zjednoczone stany miłości" Tomasza Wasilewskiego miały szansę na Niedźwiedzia na Berlińskim Festiwalu Filmowym, ale producenci nie zdążyli z jego realizacją: 50 tys. euro z programu Media przeznaczono na projekt rumuńskiego reżysera Cristiana Mungiu.
Teatr Wielki odwołuje dawno zapowiadane i wyczekiwane transmisje z wiedeńskiej Staatsoper i londyńskiej Covent Garden. Widzowie nie zobaczą głośnego "Strasznego dworu" Moniuszki w reżyserii Davida Pountneya. Nie zdołano zebrać 5 mln zł na system rejestracji i emisji oraz platformę internetową pozwalającą transmitować spektakle z najlepszych światowych scen. Do cyfrowej sieci operowej na miejsce Teatru Wielkiego wszedł Słowacki Teatr Narodowy z Bratysławy.
O wielkich rozpisuje się prasa, mniejsi cierpią w ciszy. Warsztaty Kultury chciały zorganizować serię rezydencji artystycznych dla artystów z Europy, którzy chcieli wciągać w twórczość mieszkańców Lublina. Viktoria Khomenko, artystka z Ukrainy, miała pomysł na film robiony od początku do końca przez dzieci, jednak zamiast w Lublinie realizuje go w Karlowych Warach. Teatr Chorea szykował spektakl grupy młodych twórców "//Error 404//", teraz miejsce łódzkiego teatru we wspólnym europejskim projekcie zajmuje Teatr Replica z Sofii. Małe, lecz szacowne wydawnictwo Biuro Literackie ze Stronia Śląskiego rezygnuje z wydawania serii tłumaczeń europejskiej klasyki i prozy współczesnej. Na najstarszym polskim festiwalu literackim - Porcie Literackim - pisarzy z Europy można zliczyć na palcach jednej ręki.
Na szczęście to wszystko zły sen - wszystko się udało dzięki funduszom z Unii. Ale 1,5 miliarda euro na polską kulturę w latach 2007-20 to kropla w morzu potrzeb. Po inwestycjach w metropoliach dzisiaj przychodzi czas na mniejsze ośrodki, które potrzebują pieniędzy na rozwój infrastruktury, edukację i programy. Polexit oznacza pół miliarda euro mniej na te cele po 2020 roku.
Wielu wzruszy ramionami: każdy musi sobie radzić. Owszem, twórcy i organizatorzy być może sobie poradzą, jak zawsze. Ale czy poradzi sobie polska publiczność, przyzwyczajona do przepływu idei, fermentu, kontaktu ze światem, gdy zostanie odcięta od wartościowej kultury? Dofinansowane z Unii instytucje kultury odwiedza rocznie 3 miliony osób, kolejne 6 milionów zwiedza odrestaurowane za unijne środki zabytki. To razem o ponad 3 miliony więcej, niż zdobyła głosów w ostatnich wyborach rządząca partia. Polacy głosują nogami za Unią w kulturze.