Artykuły

Latarnia w Grotesce

Wybierając się na "Latarnię" Jiraska do "Groteski" by­łem ciekaw przede wszystkim, czy lal­ki wytrzymają tekst pełnospektaklowej sztuki z repertuaru teatru dramatyczne­go. "Latarnia" bowiem to sztuka o wyraźnie zaryso­wanych charakterach, kon­fliktach; wypowiada się dialogiem, rozwiniętym, pełnym wewnętrznej akcji oraz sy­tuacjami zależnymi od natu­ralnego rozwoju wydarzeń, nie wymogów bądź co bądź umownego teatru lalek.

Lalka ma ograniczone możliwości gestyczne i je­den, niezmienny wyraz mi­miczny, którym musi kwi­tować każde przeżycie po­staci. Cóż więc ma począć biedna, drewniana twarzycz­ka, gdy jej wypadnie obu­rzać się, płakać lub promie­nieć radością?

Pewnie podobne problemy przemyśleli starożytni Gre­cy, decydując się na stwo­rzenie maski, która niejako odbija wizerunek duchowy postaci. Gra twarzy i tak nie byłaby widoczna dla wi­dzów rozmieszczonych w ol­brzymim amfiteatrze.

Wspominam tu mimocho­dem o masce, aby podbudo­wać historycznie prawo lal­ki do śmielszych ambicji od­twórczych, prawo, jak mi się zdaje, słusznie podjęte przez "Groteskę".

Premierę "Latarni" zapo­wiedziano w programie jako nowy etap poszukiwań tea­tru. No tak. Jedna dotych­czasowa premiera dla doro­słych "Igraszki z diabłem" była tylko odmienną wersją inscenizacyjną tekstu, adap­towanego świadomie dla ce­lów teatru lalkowego, "La­tarnia" jest próbą interpre­tacji lalkowej teatru drama­tycznego.

Oczywiście nie obeszło się bez koniecznych skrótów te­kstu. To, co widzieliśmy, to tylko główne wiry i kręgi rozległego nurtu sztuki Jiraska. Ale wątki są prowa­dzone konsekwentnie prócz może sprawy starej lipy, po­miniętej w ekspozycji, choć ona jest ostatecznie przyczy­ną głównego konfliktu mię­dzy zamkiem a wsią.

Jarema zresztą świetnie rozwiązał motyw lipy w fi­nale sztuki wprowadzając do walki o nią bogato zindy­widualizowany tłum chło­pów z latarniami, z siekiera­mi i wywołując naprawdę nastrój wysokiego napięcia dramatycznego. W ogóle in­scenizacja i reżyseria Jare­my jest pomysłowa i trafnie wyczuwa baśniowy klimat oraz akcenty dydaktyczne te­go pięknego lecz niełatwego utworu utkanego z historii, obyczajowości i legend ludu czeskiego.

Szczególną uwagę zwróci­łem na postacie realistyczne, bo one właściwie zadecydują o przyszłym powodzeniu la­lek w repertuarze dramaty­cznym. W świecie fantasty­cznym "wychował" już sobie Jarema interesujące genera­cje pokoleń seraficzno-demo­nicznych a więc różne dia­bły, skrzaty i panny leśne oraz wdzięczne odmiany ssa­ków, skrzelodysznych itp. Natomiast pełnokrwiste, ludzkie postacie w rodzaju młynarza Libora, bakałarza Zajączka, księżny, Hanusi czy dworzanina chyba po raz pierwszy w tej ilości poddały się rygorom apara­tury lalkowej.

I tu byłoby pytanie zasad­nicze, czy ta aparatura nie zafałszowała prawdy działań i wydarzeń scenicznych? Czy ważki problem sztuki - postulat poszanowania ludu i jego postępowych tradycji - nie został spłycony przez postacie poruszane nylono­wymi nićmi? Czy wartości demaskatorskie utworu ukazane w losie czy to głodu­jącego bakałarza, czy siero­ty Hanusi, szczutej żądzą cynicznego feudała, czy ra­nionego w ludzkiej godności Libora nie zatraciły ostrości przez transmisję lalkową?

Sądzę, że nie. Sztukę Jiraska odczuli widzowie właści­wie, reakcja widowni byłaby tu chyba sprawdzianem miarodajnym.

Aktorzy "Groteski" (A. Tomschey, J. Werner, T. Korlatowicz, L. Śmigielski, R. Olszak i inni) prowadzili dialog na ogół interesująco i realistycznie, pewnie prze­nosząc akcenty aktorskie w sytuacje sceniczne. Niepo­trzebnie tylko niektórzy sto­sowali jeszcze "udziwnioną" dykcję, nabytą zapewne w ciągu pracy nad fantastycz­nym repertuarem.

Dekoracje Mikulskiego i Skarżyńskiego stanowią pię­kne i głębokie przeżycie plastyczne sztuki. Wydobyły uroki leśnego pejzażu, nocy księżycowej, starego zam­czyska i malowniczego młyna środkami prostymi, realistycznymi bez angażowa­nia cudowności formalnych.

Lalki Lidii Minticz wyra­ziste i zabawne, może tylko za dużo rudych czupryn w środowisku tak zróżnicowa­nym przez autora.

Lalki więc zdały egzamin wyższej użyteczności tea­tralnej. Wydaje mi się, że w repertuar teatru lalek włączyć będzie można nieje­dną pozycję z klasyki pol­skiej czy obcej. Naturalnie w zakresie wyznaczonym przez możliwości odtwórcze teatru tego typu, które, rzecz jasna, nie są nieogra­niczone. Myślę, że granicę tych możliwości stanowi ska­la wyrazistości interpreta­cyjnej lalki, to jest ta stre­fa, do której lalka może współdziałać z prowadzą­cym ją aktorem.

Dotykam tu pobieżnie tyl­ko zagadnień, które, jak są­dzę, po kilku próbach, po­winny stać się przedmiotem szerszej i głębszej dyskusji fachowców.

Pod adresem teatru było­by na teraz jedno życzenie: by teatr uwzględnił w szer­szym zakresie sztuki polskie. W ostatnim czteroleciu "Groteska" wystawiła na 13 premier tylko cztery sztuki polskie. Teatr ten ma po­ważne osiągnięcia artystycz­ne, ale wypracowane głów­nie na dramaturgii zagrani­cznej. Jakby nasza drama­turgia nie warta była od­krywczych poszukiwań "Groteski". A przecież tak nie jest

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji