Mali wielcy aktorzy w krainie marzeń. Po premierze spektaklu "Patataj!"
Grupa 40 dzieci przez dwa tygodnie uczestniczyła w warsztatach teatralnych "Lato w teatrze" organizowanych przez Teatr Dzieci Zagłębia w Będzinie. Ich zwieńczeniem był spektakl "Patataj!", którego premiera odbyła się w sobotę - pisze Klaudia Chabrzyk w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Kto lepiej od dzieci mógłby przedstawić świat marzeń i fantazji? To właśnie oni, inspirując się twórczością Jana Dormana i własnymi doświadczeniami, stworzyli scenariusz spektaklu "Patataj!". Składał się z 6 etiud. - Najpierw przedstawialiśmy pomysły opiekunom, potem zastanawialiśmy się, jak je przedstawić na scenie, a na końcu poprawialiśmy nasze etiudy zgodnie ze wskazówkami aktorów - mówili Piotr i Franciszek, którzy wzięli udział w warsztatach.
Proste rekwizyty i muzyka z talerze
Każdą etiudę zapowiadał kilkusekundowy film, na którym jeden z uczestników prezentował jego tytuł w zabawnym kontekście. Pomiędzy odrębnymi częściami na scenie regularnie pojawiał się konik zbudowany z wózka sklepowego, w którym przewożone były rekwizyty.
Dekorację stanowiły kolorowe, rozwieszone na różnych wysokościach, ramy obrazów. Przeniknięcie ze świata realnego do świata marzeń symbolizowało przejście przez jedną z tych ram. Dodatkowo na scenie przez cały ten czas obecna była grupa dzieci wykonujących muzykę na żywo. W ruch co chwila szły bębny, grzechotki, trójkąt a nawet garnki oraz talerze!
O tubylcach i podwodnym świecie
Szczególnie interesujące wydały mi się dwie etiudy. Pierwsza o nazwie "Sen podróżnika" opowiadała o chłopcu, któremu przyśniło się, że znajduje się na statku. W pewnym momencie znalazł się na wyspie, gdzie dzikie plemię oddawało mu hołd. Odgrywając ją dzieci w rolach tubylców postarały się nawet o interakcje z publiką i nieźle ją nastraszyły.
W drugiej etiudzie nagle znaleźliśmy się w podwodnym świecie, w którym zwierzęta przedstawione zostały za pomocą misek, młynków, korali czy parasola. Rekiny zaś symbolizowały podróżne walizki. Gdy były w pobliżu, cały ocean zamierał i pustoszał. Gdy znikały ze sceny, znów zaczynał tętnić życiem. Za pomocą kilku rekwizytów i dzięki odważnej grze, dzieci przeniosły publiczność w zupełnie inny świat. Byłam mile zaskoczona, przyglądając się ich grze. Pewnie i swobodnie poruszały się po scenie. Po tremie nie było ani śladu.
Na koniec radość i zadowolenie
Po premierze odbyło się uroczyste wręczenie dyplomów uczestnikom, a dzieci z grupy medialnej rozdawały plakaty ze zdjęciami wykonanymi podczas warsztatów. Na wszystkich czekał tort, a pękające z dumy mamy cieszyły się, że ich dzieci w taki sposób spędziły część wakacji. Tak przyjaznej atmosfery w będzińskim teatrze nie czułam już dawno. Jak powiedziała obecna na spektaklu Iwona Dowsilas, córka Jana Dormana - To wspaniałe, że dzieci właśnie w tym miejscu mogą bawić się w teatr.