Artykuły

Białystok-Warszawa. Cztery lata więzienia dla założyciela teatru TrzyRzecze

Rafał Gaweł został skazany na karę bezwzględnego więzienia w procesie dotyczącym m.in. oszustw w prowadzonej przez niego działalności gospodarczej i społecznej. Uzasadnienie wyroku było dla niego miażdżące: - Lansował się w mediach jako osoba działająca z pobudek altruistycznych i w interesie społecznym. Jest to nieprawda.

Sędzia Sławomir Cilulko powiedział w uzasadnieniu wyroku skazującego, że z wieloma oskarżonymi miał już do czynienia, ale po raz pierwszy z osobą, która naruszając porządek prawny, czerpiąc z tego korzyści, zarzuca bezprawne działanie innym, a siebie wybiela, prezentując postawę impertynencką. Chodzi o to, że Rafał Gaweł uważa, że śledztwo i proces przeciwko niemu to zemsta prokuratury. Sędzia Cilulko odpiera, że jedyne, co świadczy przeciwko prokuraturze, to fakt, że akt oskarżenia ma za mało zarzutów.

Oszustwa i wyłudzenia

TrzyRzecze zapisało się nie tylko na kulturalnej mapie Białegostoku. Jego założyciele powołali także Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, zasypywali prokuraturę zgłoszeniami przestępstw i ujawniali przypadki lekceważenia tych sygnałów przez śledczych. Nagłośnili odmowę wszczęcia śledztwa w sprawie swastyki, motywowaną przez prokuratora karkołomnie: nie można jej uznać za zabronione w Polsce propagowanie faszyzmu, bo w Azji jest symbolem szczęścia. Po tym przypadku Prokuratura Generalna wszczęła w Białymstoku kontrolę, okazało się, że nie był on odosobniony i w efekcie szef tej jednostki stracił stanowisko.

Rafał Gaweł został przez Prokuraturę Rejonową Białystok-Północ (tę samą, którą skompromitował) oskarżony m.in. o oszustwa na kwotę ponad 300 tysięcy złotych. W ocenie śledczych w latach 2010-12 Gaweł miał m.in. zawrzeć fałszywą umowę dotyczącą alimentów z żoną, by zabezpieczyć swój majątek przed egzekucjami komorniczymi. I wielokrotnie oszukiwać kontrahentów swoich kolejnych firm, zamawiając towar i za niego nie płacąc. Chodzi o kwoty od kilkuset złotych do kilkudziesięciu tysięcy. Ponad 200 tysięcy miał pożyczyć z banku i nie oddać. W sumie według śledczych w ten sposób naraził różne podmioty na stratę blisko 300 tysięcy. Kolejnych kilkaset tysięcy miał próbować wyłudzić. Wśród poszkodowanych są też instytucje: Polsko-Amerykański Fundusz Społeczny i Fundacja Stefana Batorego, które finansowały działalność społeczną organizacji kierowanych przez Gawła, m.in. stowarzyszenia Teatr TrzyRzecze. Chodziło o różne projekty przeciwko mowie nienawiści.

W zawieszeniu i bez

W czwartek (14.07) Rafał Gaweł został uznany za winnego prawie wszystkich zarzutów (uniewinniony tylko od jednego). Zdaniem Sądu Okręgowego w Białymstoku dopuścił się m.in. wielokrotnego doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem (zarówno kontrahentów, jak i banku), przywłaszczenia mienia znacznej wartości (tu sąd zmienił kwalifikację prawną czynu, uznając, że była to kradzież z banku ponad 200 tys. zł i oszustwo na ponad 20 tys.) oraz sprzeniewierzenia pieniędzy kontrahentów.

Kara łączna to 4 lata pozbawienia wolności, 12 tys. zł grzywny, zakaz prowadzenia działalności gospodarczej na 10 lat oraz zajmowania stanowisk w zarządach stowarzyszeń na 5 lat.

Razem z Gawłem przed sądem odpowiadały dwie inne osoby: jego żona i była współpracownica. Też zostały skazane. Żona - na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, 6 tys. zł grzywny oraz kilkuletnie zakazy zajmowania stanowisk w spółkach i prowadzenia działalności. A współpracownica - na 1 rok i 2 miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 2 tys. zł grzywny i zakaz działalności na 5 lat. Obie dostały też dozór kuratora.

Wyrok nie jest prawomocny.

Taki styl życia

Uzasadniając wymiar kary, sędzia Cilulko mówił, że to oskarżony był pomysłodawcą i motorem wykreowanego przez lata stylu życia, polegającego na zaciąganiu zobowiązań i niespłacaniu długów. Żona się na to godziła, a nawet pełniła funkcję pomocniczą, bo "wysoki standard życia przy nieadekwatnym do tego nakładzie pracy" po prostu jej odpowiadał.

- Gdzie oskarżony się nie pojawi, zostawia za sobą niespłacone długi. Jak długo może to trwać? - pytał sędzia.

Podkreślał jednak, że jest to sprawa jak najbardziej karna, a nie cywilnoprawna, ze względu na nastawienie oskarżonego: - Nie spłacał wierzycieli, bo nie chciał, bo chciał ich oszukać.

Analizował interesy Gawła od lat 90., kiedy zamknął on swoją pierwszą firmę, ale pod tym samym adresem w Suwałkach otworzyła działalność jego matka. Opisywał, jak oskarżonemu udało się dzięki przebiegłości unikać egzekucji komorniczych (było np. tak, że gdy działał w Białymstoku, komornikowi mówił, że od trzech lat mieszka w Irlandii). Jednocześnie otwierał kolejne rachunki bankowe, korzystał z kart. Na początku starał się sprawiać wrażenie osoby, która wywiąże się z realizacji kontraktu, i faktycznie 2-3 pierwsze raty spłacał. Potem - nie.

Jeśli chodzi o wyłudzenia i próby wyłudzenia dotacji, to Fundacja Batorego, chociaż potwierdziła, że ma poważne zastrzeżenia do rozliczeń przedstawionych przez Gawła, to stwierdziła, że nie widzi powodu, by kwestią zajmowała się prokuratura. Sędzia Sławomir Cilulko zauważył, że osoby pracujące w fundacji zajmują się czymś innym niż przestępczość zachowań i nie muszą się na tym znać. Dodał, że nie kwestionuje też istnienia i pozytywnej działalności Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. - Oskarżony niewielką część środków przeznaczył na wskazane we wniosku czynności i zakupy. Większość zdefraudował - powiedział sędzia.

Z każdego można zrobić przestępcę

Stowarzyszenie działa teraz w Warszawie, na ul. Suzina 6.

- 5 sierpnia mamy premierę "Polskiej krwi" Przemka Wojcieszka, przygotowujemy kabaret literacki. Ośrodek Monitorowania działa pełną parą, a nasz ruch Ludzie Przeciw Myśliwym popiera 100 tys. osób - wylicza Rafał Gaweł. I komentuje orzeczenie sądu: - Ten wyrok to potwierdzenie tego, jak skutecznie zaleźliśmy za skórę prawicy, myśliwym i kilku politykom. Miarą twojej skuteczności jest ranga twoich wrogów. Z każdego można zrobić przestępcę, wyolbrzymiając każdy spór cywilny i przedstawiając go jako oszustwo. 90 proc. zarzutów, które mi postawili, to zarzuty, których zbadanie wymaga określenia intencji i tylko od dobrej woli prokuratora lub sędziego i subiektywnej jego oceny zależy, jak zostaną zinterpretowane. Nigdy nie wszedłem w konflikt z prawem. Byłem niewinną osobą do momentu, kiedy skompromitowałem białostocką prokuraturę. Po tym stałem się zwierzyną łowną dla kolegów prokuratorów, którzy ponieśli konsekwencje dyscyplinarne.

Zapowiada apelację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji