Artykuły

Henryk Tomaszewski

— To czarodziej — mówią o nim wi­dzowie w kraju i za granicą. Bo na spektaklach Wrocławskiego Teatru Pantomimy dzieją się cuda — Henryk Tomaszewski posiada wszak dar pra­wie boski: potrafi dorosłego widza przenieść w krainę dzieciństwa, w niemy świat czarów, baśni i cyrkowej żonglerki, z którego powrót jest jak przebudzenie ze snu. Widz nie wątpi w dodatku, że obejrzany spektakl jest wybitnym dziełem sztuki kuszą­cym nie tylko wirtuozerią gestu pantomimistów, ale i kolorem, światłem, muzyką.

— I to jest dla mnie największa frajda — mówi reżyser 21 spektakli Teatru Pantomimy. — To, że przed­stawienia tak wielostronnie działają na publiczność. Dla mnie sztuka łą­czy się z pojęciem piękna, nie potra­fię jej rozumieć inaczej.

Być może dlatego Wrocławski Teatr Pantomimy jedno przedstawienie gra najczęściej latami i reżyser często — już po premierze — nadal pracuje nad spektaklem, wprowadzając na­wet jakieś zmiany… żeby aktorzy się nie nudzili.

— Nasz teatr istnieje już 36 lat i mógłby istnieć, dopóki mi sił starczy — twierdzi 68-letni dyrektor i reżyser — ale piętrzą się problemy finan­sowe i los jego jest dziś niepewny. Od dawna z przyczyn finansowych musimy rezygnować z wielu zapro­szeń.

Pantomima Tomaszewskiego zawsze była teatrem objazdowym; swą stałą siedzibę ma we Wrocławiu i finan­sowana jest — jak dotąd — przez władze Wrocławia, które, miejmy na­dzieję, uczynią wszystko, by ocalić ten teatr, w Polsce i świecie uwa­żany za niezwykły. Zespół liczy 30 osób — to pantomimiści wykształceni pod czujnym okiem Tomaszewskiego w studiu działającym przy teatrze. On sam był kiedyś tancerzem i stworzył własną metodę edukacji artysty dla teatru pantomimy, w czym nie ma w Polsce równego sobie mistrza.

— Mój największy życiowy sukces — uśmiecha się Tomaszewski — to drewniany domek w górach, pod Karpaczem. — Ale po twarzy artysty przemyka cień niepokoju: — Z okien werandy, spoglądając na Śnieżkę, co­raz częściej rozmyślam: sztuka jest luksusem, czy więc kultura w Polsce musi przetrwać? Otóż — nie musi! Ale czy my, Polacy, moglibyśmy się bez kultury obejść? — Tam, w gór­skim domu, który posiada od nie­dawna, artysta odzyskuje siły, ener­gię i wiarę, że jego teatr przetrwa. Tam też planuje nowe spektakle. Co będzie je inspirować? Nie zdradzi. Kiedyś natchnieniem była jedna z rzeźb Henry Moore’a, a Syn marno­trawny powstał pod wpływem obra­zów Hogartha.

Tam, nie opodal Śnieżki, Tomaszew­ski słucha najchętniej muzyki baro­ku, która — jak i cały barok — jest jego pasją. — Barok jest tak teatral­ny… — mówi artysta. — Jest grą przeciwieństw. Ja zaś sam, choć od lat żyjąc teatrem, trwam w chaosie, doceniam teraz górski spokój. Tam tyle jeszcze mam marzeń…

Wrocławski Teatr Pantomimy po­kazał w ramach Miesiąca Kultury Europejskiej spektakl Cardenio i Celinda, w reżyserii Henryka Toma­szewskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji