Lublin. "Pchła Szachrajka" u Andersena
Twórcy spektaklu wg tekstu Jana Brzechwy zabierają widzów w niezwykłą podróż w czasie. Premiera 12 marca. Reżyseruje Marek Ciunel.
"Chcecie bajki? Oto bajka" - pierwsze wersy nieśmiertelnego utworu Jana Brzechwy zna prawie każdy. Dalej już trochę gorzej, bo jak tu spamiętać i opowiedzieć niezliczone i absurdalne przygody i szachrajstwa tytułowej Pchły. Nasza bohaterka owija sobie wszystkich wokół palca, a wszystkie intrygi przeprowadza z właściwą sobie złośliwością, żeby nie powiedzieć - perfidią. Utwór Brzechwy nasycony jest, jak cała jego twórczość, ogromną dawką satyry i nieokiełznanego dowcipu. Nasza pchła skacze z kołnierza na kołnierz, wpada z jednych tarapatów w drugie, ale z każdej sytuacji udaje jej się wyjść bez opresji.
Twórcy "Pchły" w teatrze Andersena próbują uchwycić absurd wierszowanej opowieści bawiąc się z małymi i dużymi widzami iluzją, mamią ich magicznymi sztuczkami i podstawiając pod nos lustro udowadniają jak łatwo i naiwnie dajemy się za ten nos wodzić.
Przed nami wnętrze zabytkowego wagonu, gdzieś z początku poprzedniego wieku. W pociągu spotyka się grupa ekscentryków, którzy wybrzydzając, narzekając i marudząc przemierzają kilometry bez celu i powodu. Taki zestaw osobistości to świetny materiał do podgryzania i podszczypywania dla n psotliwej Pchły. Nasza bohaterka skacze z kołnierza na kołnierz, prowokując kolejne sytuacje i zdarzenia. Pociąg gna coraz prędzej, zamieniając się a to w kasyno, a to we wnętrze opery, pokład statku czy pałac sułtana. Pasażerowie dosłownie wessani w wir pchlich sztuczek i iluzji, gubią się w tym co jest prawdziwe, a tym co zdaje się tylko wytworem ich wyobraźni. Aż trudno nadążyć, co za chwile zmaluje nasza Pchła i jaki psikus zgotuje swoim ofiarom. Atmosfera spektaklu, wyjęta rodem z przedwojennych komedii omyłek, powoduje zawrót głowy nie tylko u aktorów na scenie ale też wśród dziecięcej i dorosłej widowni. Na szczęście, zdradzając nieco zakończenie, możemy zapewnić, że nasz pociąg zatrzyma się w końcu i dojedzie do celu. A Pchła? Hmmm....obieca poprawę. Ale jak tu wierzyć takiej Pchle.