Chce ewolucji, nie rewolucji. Opera ma nowego kierownika artystycznego
Paweł Kotla, uznany dyrygent od wielu lat mieszkający w Londynie, został kierownikiem artystycznym Opery i Filharmonii Podlaskiej. Przejmie to stanowisko po Michale Klauzie, który zrezygnował pod koniec listopada, w połowie sezonu muzycznego, po konflikcie z częścią orkiestry.
- Chciałbym, aby Opera i Filharmonia Podlaska stała się najbardziej rozpoznawalną instytucją kulturalną na wschód od Wisły - mówi dyrygent.
Paweł Kotla swoje stanowisko obejmie 1 lutego 2016 roku, a już w piątek (22.01) poprowadzi białostockich filharmoników podczas koncertu symfonicznego w filharmonii przy ul. Podleśnej. Na razie szef opery Damian Tanajewski podpisał z nim kontrakt na najbliższe niecałe półtora roku - do końca czerwca 2017 roku.
- To pierwszy etap naszej współpracy, mam nadzieję, że rozciągnie się na kolejne lata. Przez ten czas chcemy skonfigurować naszą wspólną pracę, ustalić następny sezon itp. - mówił w czwartek (21.01) Tanajewski, który decyzję podjął w trakcie krótkiego spotkania z Kotlą, gdy był już po rozmowach z kilkoma dyrygentami. - Pan Paweł Kotla reprezentuje ten poziom artystyczny i doświadczenie, którym jestem zainteresowany. Czuję, że będę miał z jego strony duże wsparcie.
Nowy kierownik artystyczny OiFP ma 43 lata, za sobą staranną i wszechstronną edukację muzyczną zdobywaną na uczelniach w Polsce, Włoszech i Wielkiej Brytanii oraz na licznych kursach mistrzowskich. Urodził się w Szczecinie, ukończył Liceum Muzyczne w Poznaniu, dyrygenturę studiował u Ryszarda Dudka i Bogusława Madeya na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie i na Accademia Chigiana w Sienie. Studia podyplomowe w zakresie muzykologii i praktyki wykonawczej ukończył na Uniwersytecie w Oksfordzie u Andrew Parrotta. Brał udział w kursach mistrzowskich w Wiedniu, Innsbrucku, Bressanone i u legendarnego fińskiego profesora Jormy Panuli.
Również kierunek wschodni
W białostockiej instytucji Kotla odpowiadać będzie za poziom orkiestry, repertuar koncertów symfonicznych oraz plany artystyczne instytucji.
- Podjęcie pracy w białostockiej Operze i Filharmonii Podlaskiej jest dla mnie pewnym wyzwaniem. Nie chcę rewolucji, chcę skupić się na ewolucji. Zależy mi na tym, by moje umiejętności i znajomości przydały się tej instytucji, tak by mogła się jeszcze bardziej rozwijać. Na razie chciałbym zapoznać się z nowym miejscem pracy, wspólnie z dyrektorem i orkiestrą ustalić pewne kwestie. Na ten moment trudno mi mówić szczegółowiej, jak wiadomo opera i filharmonia to instytucje, w których repertuar, zważywszy na wypełnione kalendarze muzyków, ustala się z dużym wyprzedzeniem. Tu zaś na razie trzeba zachować pewną ciągłość. Widzę zrozumienie ze strony dyrektora, liczę na wsparcie orkiestry - mówił Paweł Kotla na konferencji prasowej. - To, co mnie interesuje w Białymstoku, to bliskość granicy wschodniej, chciałbym, aby nasza wspólna praca obierała także kierunek wschodni. Zależy mi na współpracy z muzykami z Białorusi czy Ukrainy. Chciałbym, aby zarówno nasza orkiestra koncertowała w salach koncertowych Państwowej Filharmonii Białorusi czy Narodowej Orkiestry Symfonicznej Ukrainy, jak i na tym, by orkiestry stamtąd przyjeżdżały do nas.
To kontynuacja jego wieloletnich zainteresowań - Kotla od kilku lat, przy współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, jest szczególnie aktywny na polu polskiej dyplomacji kulturalnej w krajach Partnerstwa Wschodniego, czyli właśnie na Białorusi i Ukrainie oraz w Armenii, Azerbejdżanie, Gruzji i Mołdawii. Trzy lata temu z Państwową Filharmonią w Mińsku otwierał obchody Roku Lutosławskiego, a od czterech lat, jako stały dyrygent gościnny współpracuje z Narodowym Konserwatorium w Gruzji.
Intensywna kariera
Za sobą ma wiele międzynarodowych projektów muzycznych. Był twórcą i dyrektorem artystycznym najbardziej spektakularnego sukcesu flagowego programu kulturalnego polskiej prezydencji w Unii Europejskiej - I, Culture Orchestra. Z zespołem tym, pod patronatem prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, odbył tournee po najbardziej prestiżowych salach koncertowych siedmiu stolic europejskich. Jest też pierwszym dyrygentem w historii, który wystąpił w sali obrad Parlamentu Europejskiego - wraz z Młodzieżową Orkiestrą Unii Europejskiej (EUYO) otwierał obchody 50-lecia Parlamentu Europejskiego.
Dyrygował w kilkunastu krajach w tak słynnych salach, jak np. Filharmonia w Petersburgu, Royal Albert Hall i Barbican Hal w Londynie, Opera w Kijowie, Filharmonia Berlińska, Opera Królewska w Madrycie czy Opera w Sao Paulo. Jest jednym z niewielu dyrygentów swojego pokolenia, który wystąpił z jedną z najlepszych orkiestr świata - Filharmonią w St. Petersburgu. W CV ma też współpracę z tak prestiżowymi orkiestrami, jak m.in. London Symphony Orchestra, City of Birmingham Symphony Orchestra, Orquestra Sinfonica Municipal de Sao Paulo, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Ukrainy, Państwowa Filharmonia Białorusi czy z jedną z czołowych orkiestr kameralnych Europy - London Mozart Players. Jego umiejętności dyrygenckie chwalił recenzent muzyczny "Sunday Times", ma też rekomendacje wielu dyrygentów światowej klasy. Dziewięć lat temu wygrał konkurs Fundacji Murray-Smith Laird i London Symphony Orchestra, dzięki któremu wyróżniony został zaproszeniem do współpracy z tą znakomitą orkiestrą.
W Polsce też zdążył już wystąpić niemal z wszystkimi polskimi filharmoniami (również z naszą, białostocką). Nagrywał z Polską Orkiestrą Radiową, regularnie prowadzi też projekty nagraniowe Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.
Istotne wyprzedzenie
Na konferencji był obecny także przedstawiciel orkiestry OiFP - I koncertmistrz Stanisław Kuk. Liczy na owocną współpracę z nowym kierownikiem artystycznym. - Dotąd jakoś nie udawała się nam polityka dalekosiężna związana z planowaniem koncertów i ustalaniem harmonogramu z dużym wyprzedzeniem - mówił Stanisław Kuk.
- To zarzut orkiestry wobec pana Michała Klauzy? - pytaliśmy (ceniony dyrygent pracował w operze od 2013 roku, ze stanowiska kierownika zrezygnował dwa miesiące temu, gdy część orkiestry uznała, że nie chce z nim pracować; Klauza nadal - jak zapowiadała opera - już w luźniejszej formie ma z nią współpracować; na razie ułożony przez niego repertuar ma być realizowany do końca czerwca).
- Nie, to zaczęło się wcześniej. Przechodząc z budynku przy ul. Odeskiej na ul. Podleśną [gdzie odbywa się większość koncertów symfonicznych - red.] orkiestra miała wrażenie, że na pierwszym planie były sprawy opery, a muzyka symfoniczna schodziła na dalszy plan. Pan Roberto Skolmowski [poprzedni szef opery - red.] był związany głównie z teatrem, muzyka symfoniczna była dla niego na drugim miejscu - mówił Stanisław Kuk.
Damian Tanajewski podchwycił wątek sal - filharmonicznej i operowej w dwóch różnych gmachach:
- Sala na ul. Podleśnej jest po remoncie. Sala przy Odeskiej to obiekt multifunkcjonalny, spełnia normy akustyczne. W przypadku opery się sprawdza, w przypadku symfonii - trudno o kompromis. Z jednej strony sala przy Odeskiej daje więcej możliwości, z drugiej jednak strony nasi melomani są przyzwyczajeni do koncertów filharmonicznych sali przy Podleśnej. Prawda jest też taka, że realizując jeden koncert symfoniczny przy Odeskiej [co zdarza się co jakiś czas, np. na początku i w końcówce sezonu - red.], obiekt przy Odeskiej wyłącza się aż na tydzień. Po rozmowach z dyrektorem Zespołu Szkół Muzycznych ustaliliśmy, że z sali przy Podleśnej będziemy korzystać do 30 czerwca 2018 roku - mówił Tanajewski.