Edyta zatańczy Edytę
W sobotę w Operze Dolnośląskiej we Wrocławiu premiera baletu Absolutna przejrzystość o Edycie Stein. Muzykę pod pseudonimem Phaon napisał były dyrektor łódzkiego Teatru Wielkiego Marcin Krzyżanowski (trwa przeciw niemu śledztwo, jest oskarżany o niegospodarność i defraudację, za kaucją został uwolniony z aresztu). Choreografię ułożyła żona kompozytora Iliana Alvarado. Do głównej roli Krzyżanowscy zaprosili primabalerinę z Łodzi, Edytę Wasłowską.
— Zadanie jest bardzo ciężkie — mówi pani Edyta. — Przez dwa akty właściwie nie schodzę ze sceny. To bardziej teatr tańca niż balet. Powstaje widowisko łączące różne techniki, adresowane do wrażliwych i poważnych.
Renata Sas: Edyta Stein to skomplikowana osobowość i tragiczny los. Trzeba ją dobrze poznać…
Edyta Wasłowska: Najpierw kompozytor dużo i szczegółowo mi o niej opowiadał. Jest zafascynowany tą postacią od lat, zebrał moc materiałów, a piękną i trudną muzykę pisał już od dawna. Podczas spektakli będzie odtwarzana z kompaktu. Zanim zaczęłyśmy pracę nad układami choreograficznymi, od Iliany dostałam książkę o Edycie Stein.
I tak oto Edyta zatańczy Edytę…
Zbieżności jest więcej. Lata całe byłam zameldowana u babci we Wrocławiu przy ulicy Edyty Stein.
Rzadko się zdarza, by tancerka gościnnie przygotowywała premierę…
Prawda, ale to nie komplikowało mojej łódzkiej pracy. Nie wiem jak będzie po wakacjach. Oprócz mnie teraz tej partii nikt inny nie przygotowuje.
Co jest najtrudniejsze w roli Edyty?
Ładunek emocji wpisany w baletowo-aktorskie zadania. Po ciężkich wariacjach, kiedy już „nogi opadają”, dramaturgia wymaga wysokiego napięcia. Proszę trzymać za mnie kciuki.
Edyta Stein (1891–1942) niemiecka uczona (filozof) pochodzenia żydowskiego. Jej życie związane było z Wrocławiem. Przeszła na katolicyzm i jako siostra Teresa Benedykta została karmelitanką. Zginęła w Oświęcimiu. Beatyfikowana w 1987 r.