Artykuły

- Strasznie mnie denerwuje, jak ktoś dostrzega wyłącznie moją urodę, nie biorąc pod uwagę tego, co do tej pory osiągnęłam. Nie jestem osobą znikąd. Od wielu lat gram w teatrze, i to w większości główne role - mówi NATASZA URBAŃSKA, aktorka Teatru Studio Buffo w Warszawie.

Natasza Urbańska, na co dzień gwiazda Teatru Buffo w Warszawie, w którym gra m.in. w głośnym musicalu "Romeo i Julia". Jest wielokrotną mistrzynią Polski w gimnastyce artystycznej. Obecnie możemy oglądać ją w roli Silene w serialu kryminalnym "Fala zbrodni" w TV Polsat. Prywatnie 26-letnia aktorka i tancerka związana jest z 48-letnim aktorem i reżyserem Januszem Józefowiczem.

Teresa Gałczyńska: - Natasza to piękne i bardzo oryginalne imię.

Natasza Urbańska: - Mój dziadek w czasie wojny został zesłany na Syberię i może w jego życiu pojawiła się jakaś Natasza... (śmiech)? A może mój tata wymyślił to imię, dlatego, że w chwili moich narodzin zauroczył się znaną w owych czasach francuską księżniczką Natasza...? Nie znam szczegółów. Rodzice zaryzykowali, choć w latach mojego dzieciństwa nie był to czas sprzyjający takiemu imieniu. Dzieciaki wyśmiewały się, że jestem Ruska. Dopiero teraz zauważam płynące z tego imienia profity.

- A profity płynące z urody?

- Strasznie mnie denerwuje, jak ktoś dostrzega wyłącznie moją urodę, nie biorąc pod uwagę tego, co do tej pory osiągnęłam. Nie jestem osobą znikąd. Od wielu lat gram w teatrze, i to w większości główne role. A geny, które odziedziczyłam po rodzicach lub dostałam od Boga, to nie moja zasługa. Tak naprawdę urodę widać dopiero po latach, gdy wszystko odkłada się na twarzy, czy ktoś był dobry, zły, mądry czy głupi. Na urodę trzeba sobie zapracować i ja dopiero na nią pracuję.

- Janusz Józefowicz dostrzegł w Tobie najpierw talent czy urodę?

- W wieku zaledwie 11 lat próbowałam dostać się do "Metra". Przebrnęłam przez wszystkie kolejne castingi, a kiedy doszłam do ostatniego etapu i zostało tylko 20 tancerzy, pojawił się Józefowicz i zapytał, ile mam lat. Skłamałam, że 14, na co usłyszałam, że najpierw muszę skończyć szkołę. Wyszłam obrażona na cały zespół. Po raz drugi, za namową taty, poszłam na casting będąc już w drugiej klasie liceum, i wtedy zostałam przyjęta. Musisz sama odpowiedzieć na to pytanie.

- A więc dostrzegł talent. A kiedy odkrył w Tobie kobietę? Od kilku lat jesteście przecież razem...

- Zawsze byłam zafascynowana Januszem jako artystą, a że przy okazji jest bardzo przystojny, podobał mi się również jako mężczyzna. Od początku się w nim podkochiwałam. A kiedy on to zauważył?... Zapytaj jego (śmiech).

- Janusz Józefowicz jest mistrzem i wodzem w teatrze, a w domu? Krążą plotki, że to Lwica dominuje?

- Jestem zodiakalną Lwicą, Janusz Rakiem, Sama wiesz, jak to bywa w związkach i kto tym wszystkim kręci (śmiech). Kobiety - mimo wszystko - są silniejsze od mężczyzn. Ale ja nic me mówiłam (śmiech).

- Jesteś śliczna, zgrabna, masz poczucie humoru. Nie spotykasz się z zawiścią ze strony koleżanek?

- Słyszałam o łamaniu kredek w garderobie, wylewaniu perfum, ale w zespole Buffo nic takiego się nie zdarza. Oczywiście istnieje rywalizacja, bo każdy zabiega o to, żeby zostać zauważonym, zaistnieć, ale tak naprawdę o wszystkim decyduje Janusz i dlatego panuje zdrowa atmosfera. Jak tylko zauważa, że ktoś zaczyna świrować, szybko sprowadza go na ziemię, mówiąc: "W naszym teatrze nie tolerujemy gwiazdorstwa", i to jest zdrowe.

- Czy osoba z Twoim poczuciem humoru bywa czasami smutaskiem?

- Tak, czasami mam doła. Zdarza się, że ktoś narzeka w garderobie i łapię takiego bakcyla. Od pewnego czasu nauczyłam się jednak wyłączać i nie przyjmować złej energii. W końcu kocham to, co robię i nie mam powodów do narzekań.

Na zdjęciu: Natasza Urbańska w "Pannie Tutli Putli" w Teatrze Studio Buffo w Warszawie.