Artykuły

Remake z XIX wieku

Wielka opera heroiczna jest gatunkiem powstałym i eksplodującym ogromnym sukcesem w Paryżu I połowy XIX wieku - sukcesem rów­nie wielkim, co krótkotrwa­łym. Jej cechą charaktery­styczną był monumentalizm, oparty z jednej strony na wszelkich teatralnych sztucz­kach i prowadzący do pełnej przepychu scenerii, z drugiej - na muzyce, potężnej i popi­sowej. No i na wielkich sce­nach baletowych, bez któ­rych Paryż by jej nie zaak­ceptował! Niezależnie od su­biektywnych, ambiwalent­nych ocen "grand opera" za­jęła istotne i trwałe miejsce w historii teatru i muzyki. Uczyliśmy się o niej, wspo­magając się wyobraźnią... A od soboty możemy skonfron­tować naszą wiedzę z kon­kretem, z historycznym au­tentykiem. I to jest główna wartość nowej premiery w Teatrze Wielkim. Najsłynniej­szy produkt "grand opera", "Żydówka" Jacquesa Halevy'ego, został wystawiony w Poznaniu bez uwspółcześnia­nia, bez udziwnień, z całym sztafażem XIX-wiecznych tra­dycji - można tak powie­dzieć, zachowując oczywiście wszelkie proporcje, bo np w prapremierze paryskiej w 1835 r. na scenie pojawiło się 20 koni, a w Poznaniu tylko dwa, i to w postaci makiety. Ale i tak, w skromnych wymiarach sceny poznańskiej, pomysłowość inscenizatorów nie miała granic; zachowując aprioryczne założenia (efekt nade wszystko), pomieścili i pluton strażników z anielski­mi skrzydłami, którymi (za­miast pałkami) uśmierzali krnąbrny tłum, i podziwiane przez hierarchów kościoła pornograficzne niemal sceny baletowe! Jednak sporo jest również jednoznacznie pozy­tywnych i dzisiaj rozwiązań reżyserskich, jak np operowanie masami chórzystów i sta­tystów, czy finałowa scena egzekucji.

Poziom muzykowania jest mocno zróżnicowany. Niekła­many zachwyt budzi Romu­ald Tesarowicz (Kardynał), świetna jest Iwona Hossa (Eudoksja), cieszy coraz bogat­szy w barwie głos i śpiew Michała Marca (Eleazar). Na­tomiast smuci Ewa Iżykowska (Rachela), która tylko w pianach mogła satysfakcjono­wać, a niepokoi intonacja Pio­tra Friebe (Leopold). Pośrodku tej skali sytuują się partie Ruggiera (Jerzy Fechner) i Alberta (Krzysztof Szaniecki). Rewelacyjnie brzmi i precy­zyjnie śpiewa chór Teatru - nie można, niestety, tego po­wiedzieć o orkiestrze, o uro­dzie i czystości brzmienia, o interpretacji niuansów, zawar­tych w partyturze. Dużym walorem całego przedstawie­nia jest dykcja śpiewaków, która w przypadku korzysta­nia z libretta w polskim tłu­maczeniu ma decydujące zna­czenie dla percepcji całej skomplikowanej konstrukcji dramaturgicznej, ze wszelkimi jej subtelnościami.

W sumie widowisko jest przednie: wartości poznawcze duże, estetyczne mniejsze, społeczne (problem tolerancji!) aktualne...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji