Artykuły

Bez owacji

28 i 31 października 1892 r. wiel­ka francuska aktorka Sarah Bernhardt wystąpiła w Teatrze Wielkim w Warszawie (grywano tu wówczas dramaty i komedie) w dramacie Victoriena Sardou "La Tosca". Sto lat później dyrektor Sławomir Piet­ras wystawił operę pod tym samym tytułem, napisaną przez Giacoma Puccinniego do libretta według sztuki Sardou, której światowa pra­premiera odbyła się w 1900 r.

Dramatu dziś już prawie nikt nie pamięta. Za to opera należy do najbardziej znanych na świecie, a jedną z najwspanialszych kreacji w roli Toski stworzyła primadonna wszech czasów Maria Callas.

W Polsce w Teatrze Wielkim operę Pucciniego wystawiano trzykrotnie dając łącznie 625 przedstawień! W programie do opery dyrektor Pietras napisał, że w aktualnej, czwartej inscenizacji "realizatorzy postanowili dążyć do odtworzenia pierwotnej atmo­sfery tego romansu kryminalne­go, kreśląc go według didaska­liów, zaczerpniętych z teatralnego pierwowzoru". Zamysł udało się wykonać, ale spektaklowi nie wy­szło to wcale na dobre. Scenografia (Mariusz Chwedczuk - dekoracje, Xymena Zaniewska - kostiumy) jest przeciętna, inscenizacja (Klaus Wagner) - również. Na uwagę zasługuje jedynie Joanna Cortes śpiewająca tytułową Toscę. Ona też zasłużyła na największe brawa, których premierowa publiczność nie nadużywała.

Miłośnicy operowych wido­wisk z pewnością mają jeszcze w pamięci telewizyjną wersję opery, zarejestrowaną o tej samej porze i w tych miejscach, w których rozgrywa się akcja dramatu, a więc w samo południe w kościele św. An­drzeja, wieczorem, w porze kolacji w pałacu Farnese i o świcie następ­nego dnia, na tarasie zamku św. Anioła. Za pośrednictwem sateli­ty oglądano ją na całym świecie. W rolach głównych wystąpili naj­więksi śpiewacy obecnej doby: Catherine Malfitano, Placido Domingo i Ruggero Raimondi. Bvło to widowisko niezwykłe i przeżycie niezapomniane. Czy po takim wydarzeniu artystycznym wystawianie "Toski" jest porywa­niem się z motyką na słońce? Na pewno nie. Ale próby dochowania wierności didaskaliom dramatów z okresów w których powstały, miewają opłakane skutki. Przeszło dwadzieścia lat temu przekonali się o tym realizatorzy "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w kra­kowskim Teatrze im. J. Słowac­kiego, którzy zamierzali odtwo­rzyć prapremierę dzieła. Spektakl okazał się przeraźliwie nudny. Z warszawską premierą "Toski" na szczęście tak się nie stało, ale z pewnością nie zapisze się ona złotymi zgłoskami w historii opery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji