Pod znakiem Bajora
Michał Bajor, jak sam mówi, ma dwoistą naturę Bliźniaka. Potwierdza to jego ostatni recital w Teatrze Buffo. Romantyczny, liryczny, oszczędny w geście dotychczas artysta ma tu okazję do zaprezentowania pełni swoich aktorsko-wokalnych, a nawet tanecznych umiejętności. A wszystko za sprawą Janusza Józefowicza — autora scenariusza, reżysera i choreografa widowiska Bajor w Buffo. Józefowiczowi udała się rzecz niezwykła — oderwał Michała od mikrofonowego statywu, oddając mu do dyspozycji całą scenę, świetnie zaaranżowaną przez scenografa Marka Chowańca, i dla pewności trzy tancerki ze swego zespołu. Bajor porusza się w tym anturażu sprawnie, śpiewając wielkie musicalowe szlagiery (Kabaret, West Side Story, Metro), piosenki z repertuaru Marleny Dietrich, Franka Sinatry, Lizy Minelli.
Ale jest w Buffo i inny Bajor. Ten, którego znaliśmy dotychczas. I są jego największe przeboje: Ogrzej mnie, Nie chcę więcej, Ja wbity w kąt. Jest wspaniała wiązanka piosenek Edith Piaf. Są wreszcie nowe utwory, na które zawsze z niecierpliwością czekają wielbiciele talentu Michała. Jest też gość specjalny — ciemnoskóra wokalistka Lynell Bentley, która towarzyszy Bajorowi w piosenkach, jakie znalazły się na jego amerykańskiej płycie Kings and Queens, którą przy okazji promuje w Polsce.