Artykuły

Pod pastelową maską

Ingmar Villqist nie bez powodu uważany jest . za jednego z najlepszych współczesnych dramatopisarzy polskich. Krytycy zgodnie podkreślają oryginalność i nowatorstwo jego sztuk.

Chociaż te teksty opowiadają o rzeczach nam bliskich - miłości, lęku, tęsknocie i nienawiści, trudno byłoby zarzucić im banalność.

Akcja konstruowana jest niezwykle inteligentnie, nie od razu wszystko staje się dla widza oczywiste. Ważne kwestie padają jakby mimochodem, po jednym wypowiedzianym przez bohatera zdaniu nagle rzeczywistość dramatu zmienia się całkowicie. Nie inaczej jest w przypadku "Fantoma" - jednej ze sztuk zawartej w cyklu "Beztlenowce", który po sukcesie "Oskara i Ruth" i "Nocy Helvera" również zaczyna święcić triumfy. Jest to z pozoru prosta historia małżeństwa w średnim wieku, które spędza czas na wakacjach w małej rybackiej miejscowości. Jednak z każdą chwilą orientujemy się, że coś tu jest nie tak. To nie są zwyczajni ludzie cieszący się resztką lata i wypoczywający po trudach całego roku nad morzem - ją nękają jakieś niepokoje, on dla jej dobra zgadza się z każdą fanaberią. Kiedy w końcu zaczynają rozmawiać ze sobą o kimś trzecim, kto rzekomo także znajduje się w pokoju - wszystko zaczyna być coraz bardziej tajemnicze. Walizka z dziecięcymi ubrankami sporo wyjaśnia - a więc chodzi o dziecko. Pewnie umarło, a oni nie mogą w to uwierzyć. Ta koncepcja jednak sprawdza się tylko do pewnego momentu, kiedy mąż wypowiada słowa "mamy dorosłe, udane dzieci". A więc problem leży zupełnie gdzie indziej. Z czasem dowiemy się gdzie.

Spektakl krakowskiego teatru, bardzo kameralny, opiera się przede wszystkim na grze uczuć i nastrojów - relacje między bohaterami sztuki, ich splątane "wewnętrzne światy", obawy i nerwice są tu najważniejsze. I na tym skupili się twórcy przedstawienia. Muzyka, cisza, światło mają za zadanie podkreślać to, co dzieje się w duszy i sercach bohaterów, oddają temperaturę ich uczuć. Cała akcja toczy się w skromnym pokoju jakiegoś pensjonatu - piasek pod przezroczystą podłogą sugeruje, że jesteśmy blisko morza, w dali słychać szum fal i krzyk mew. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że to sielankowa opowieść. Ale ci letnicy niewiele mają wspólnego z typowymi wczasowiczami, którzy spędzają czas wyłącznie na przyjemnościach, nie troszcząc się o nic.

Statyczność akcji przeciwstawiona została dramatycznym napięciom między postaciami. Nie tylko słowa, ale także gesty mogą być tu znaczące. Role obsadzone zostały jednak przez doświadczonych krakowskich aktorów, którzy bez problemu poradzili sobie z psychologicznymi zawiłościami swoich bohaterów. Każdy z nich stworzył odmienną i wyrazistą postać, z łatwością przekonali nas, że oglądamy na scenie prawdziwych ludzi i ich prawdziwe problemy, stopniowo odkrywali kolejne warstwy, ukazując człowieczą kruchość i słabość.

Ten spektakl robi wrażenie. Utrzymany w jasnej, pastelowej tonacji opowiada o trudnych sprawach, pod maską zwyczajności stara się dotrzeć do głębi ludzkiej duszy. Czyni to zaś w sposób niezwykle subtelny i chciałoby się rzec - estetyzujący. Jak widać, nawet o ciemnych zakamarkach ludzkiej duszy można opowiadać bez epatowania brzydotą i brutalnością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji