Kot w butach biega w Banialuce
"Kot w butach" w reż. Lucyny Sypniewskiej w Teatrze Banialuka w Bielsku-Białej. Pisze ak w Kronice Beskidzkiej.
Ubogi szewczyk Jaś, dzięki własnej uczciwości, połączonej z fantazją, sprytem i łgarstwami swego kota, został mężem pięknej księżniczki. Historię tego bajecznego mezaliansu opisała przed laty Ewa Szelburg-Zarembina, a teraz na scenie bielskiego Teatru Lalek Banialuka przypomniała ją młodym widzom Lucyna Sypniewska. Spektakl "Kot w butach" premierę miał 27 listopada. Dziecięca publiczność przyjęła go z aplauzem. Reżyser Lucyna Sypniewska zaproponowała najmłodszym widzom żywe, kolorowe przedstawienie, z wartką akcją i wieloma zaskakującymi rozwiązaniami. Zachwyt dzieci wzbudziły biegające po scenie myszy, wymyślna kareta na korbkę, tajemne sztuczki czarnoksiężnika, bajecznie kolorowe stroje królewskiego orszaku. Dialogi w wielu miejscach przeplatane są śpiewem.
To ważne urozmaicenie, bo sama fabuła jest z grubsza znana każdemu maluchowi. Oto prosto-duszny i szlachetny młynarczyk Jaś zostaje pozbawiony domu oraz wszelkiego majątku. Na odchodne dostaje jedynie starego, leniwego kocura, który szybko staje się przyjacielem biednego młynarczyka. Wystrojony w kapelusz i buty kot ujawnia swe różnorodne umiejętności, z których zdolność mówienia ludzkim głosem należy do najbardziej błahych. Dzięki licznym fortelom doprowadza do zaręczyn swego pana i pięknej księżniczki. Trzeba dodać, że młynarczyk Jaś do końca jest uczciwy i prawdomówny, a że jego kot łże jak pies? - W bajkach zmyślać to nie grzech, a dzieciakom z tego śmiech - podkreślają w finałowej scenie aktorzy.