Łódź też nie chce Suki Off
Przyjazdu Suki Off na rozpoczynające się 9 grudnia Łódzkie Spotkania Teatralne domaga się pięć zespołów, które zagroziły wycofaniem swoich przedstawień z przeglądu. Szef artystyczny Spotkań deklaruje, że chciałby sprowadzić teatr do Łodzi. - Sytuacja wymaga rozmowy na temat granic wolności w sztuce i taką debatę na festiwalu na pewno urządzimy - mówi Marian Glinkowski. Problem w tym, że teatr nie będzie miał gdzie wystąpić. Akademicki Ośrodek Inicjatyw Artystycznych, w którym planowano spektakl Suki Off, odmówił bowiem udostępnienia sali.
Katowicki zespół Suka Off posądzany w Warszawie o szerzenie pornografii teraz ma kłopoty w Łodzi. Tomasz Bieszczad, kierownik Akademickiego Ośrodka Inicjatyw Artystycznych, odmówił udostępnienia mu sali: - Publiczność przecież nie może być narażona na nieobyczajne doznania. Teatr Suka Off z Katowic został zaproszony na rozpoczynające się 9 grudnia Łódzkie Spotkania Teatralne. Performance "Clone Factory" zaplanowano na pierwszy dzień festiwalu. Ale w ubiegłym tygodniu brukowiec "Fakt" po występach Suki Off w warszawskim klubie M25 zarzucił teatrowi szerzenie pornografii, a burmistrz dzielnicy Praga Południe doniósł na teatr do prokuratury. Wtedy organizatorzy festiwalu z dnia na dzień odwołali występ, podając za powód trudności finansowe, choć wcześniej zaakceptowali warunki zespołu.
Przyjazdu Suki Off domaga się pięć zespołów, które zagroziły wycofaniem swoich przedstawień z łódzkiego przeglądu. Szef artystyczny Spotkań deklaruje, że chciałby sprowadzić teatr do Łodzi. - Sytuacja wymaga rozmowy na temat granic wolności w sztuce i taką debatę na festiwalu na pewno urządzimy - mówi Marian Glinkowski. Problem w tym, że teatr nie będzie miał gdzie wystąpić. Akademicki Ośrodek Inicjatyw Artystycznych, w którym planowano spektakl Suki Off, odmówił bowiem udostępnienia sali.
- To nie jest rodzaj teatru, który chciałbym propagować. To przegięcie, którego nie akceptuję - powiedział dyrektor ośrodka Tomasz Bieszczad. Dyrektor AOIA przyznał, że spektaklu nie widział, ale słyszał "od osób, których smakowi ufa", że jest to przedstawienie "półpornograficzne". - Ośrodek jest placówką, która ma powierzone zadanie dbać o kondycję artystyczną i moralną młodego pokolenia. Publiczność od studentów po gimnazjalistów nie może być narażona na nieobyczajne doznania - oświadczył Bieszczad.
AOIA podlega łódzkiemu samorządowi. Dawniej mieścił się tu Teatr 77, legenda alternatywnej sceny lat 70. i 80. Bieszczad został dyrektorem rok temu z nominacji prawicowych władz miasta, wcześniej prezydent Jerzy Kropiwnicki forsował jego kandydaturę na dyrektora Teatru Nowego wbrew woli zespołu.
- Chcę, by legenda Teatru 77 była czysta. Wolność nie kojarzy mi się z takimi artystycznymi posunięciami jak spektakle Suki Off - podkreśla Bieszczad.
Piotr Węgrzyński, twórca Teatru Suka Off, mówi, że z takimi problemami spotyka się po raz pierwszy w 11-letniej karierze. - Dziwne, że doszło do tego przy okazji Łódzkich Spotkań Teatralnych, które robią nasi przyjaciele - mówi Węgrzyński. Jeśli występ na festiwalu będzie niemożliwy, teatr poszuka innego miejsca na prezentację w Łodzi.
Sytuacją wokół Teatru Suka Off jest oburzony Janusz Opryński, reżyser, twórca alternatywnego Teatru Provisorium z Lublina, który w czasach PRL wielokrotnie spotykał się z zakazami. - Cenzurę polityczną zastąpiła dzisiaj cenzura obyczajowa. Jeżeli sztuka nie będzie miała prawa do przekraczania granic, to jej nie będzie - komentuje Opryński. - Nam również odmówiono sali, kiedy w połowie lat 70. mieliśmy wystąpić na krakowskich Reminiscencjach z przedstawieniem "Nasza niedziela" według Hłaski i Miłosza. Podobnie było ze spektaklem według "Innego świata" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego - wspomina szef Provisorium.
Węgrzyński zaoferował, że Suka Off zrezygnuje z honorarium i zagra za wpływy z biletów. Do wczoraj organizatorzy Spotkań nie odpowiedzieli na tę propozycję. Na znak protestu teatr zamknął swoją witrynę internetową, pozostawiając napis "Ocenzurowano".
Performance "Clone Factory" to trwająca pół godziny akcja teatralna z gatunku tzw. sztuki ciała - nadzy aktorzy wzajemnie się poniżają, terroryzują i zmuszają do upokarzających czynności. To nawiązanie do systemów totalitarnej przemocy, w których ciało nie należy do człowieka, ale do jego oprawcy.
Na zdjęciu: "Flesh Camp".