Anna Nehrebecka: Mój dziadek śpiewał w La Scali
Aktorka była w piątek gościem Festiwalu Kultury i Sztuki (dla Osób Niewidomych). W Novym Kinie Przedwiośnie recytowała wiersze i opowiadała, jak została aktorką.
Tuż przed spotkaniem został wyświetlony film Macieja Pieprzycy "Chce się żyć". Opowiada o chłopaku cierpiącym na porażenie mózgowe, który trafia do specjalnego ośrodka i podejmuje walkę o prawo do normalnego życia. Nehrebecka gra tam lekarkę, która pracuje nad eksperymentalnymi metodami leczenia.
Dzięki audiodeskrypcji osoby niewidome mogły w pełni uczestniczyć w seansie. Aktorkę powitały gromkimi brawami.
Spotkanie poprowadziła jedna ze stałych uczestniczek festiwalu organizowanego przez stowarzyszenie De Facto - Alicja Nyziak z Sieradza. - To moje pierwsze spotkanie w gronie osób niewidomych. Bardzo się cieszę z tego zaproszenia - mówiła ciepło aktorka. Opowiadała o swoim zamiłowaniu do poezji oraz sceny. - Teatr zawsze był obecny w moim domu. Wujek był pisarzem, a dziadek śpiewał w La Scali. Mnie intrygowała magia sceny, nadawanie życia postaciom, które istnieją tylko w słowie - zwierzała się Nehrebecka. Mówiła tez o poezji (nagrywa wiersze, które można później wypożyczać w bibliotekach): - To szalenie intymna dziedzina sztuki. Uważam, że wszystko, co siedzi w człowieku, kryje się w kilku słowach.
Chwilę później aktorka wyrecytowała kilka refleksyjnych wierszy swoich ulubionych twórców - Zbigniewa Herberta i Stanisława Balińskiego.