Artykuły

Ile może udźwignąć zwykły Bryś?

Program do spektaklu świadczy o tym, że Janusz Kozłowski przygotował się do wystawienia Brytana Brysia bardzo starannie. O zakresie i ciężarze gatunko­wym lektur, które poprzedziły to przedsięwzięcie, świadczą wydrukowane w programie ich fragmenty: od Ka­zań Sejmowych Piotra Skargi i Konstytucji 3 Maja po­cząwszy, a na Manifeście PKWN skończywszy.

„Historia est magistra vitae (historia jest nauczycielką życia — dop. D.P.), ale jesteście, Polacy, tępymi uczniami” — pisze autor pro­gramu i reżyser w jednej osobie, zachęcając do lektu­ry wypisów, opatrzonych własnym komentarzem.

Jest w tych wypisach materiał na inne przedstawie­nie. Janusz Kozłowski zdecydował się jednak użyć ich do całkiem odmiennego ce­lu. Z tą grubą armatą w ręku przystąpił do czytania Brytana Brysia — „dramaty­cznej bajędy w czterech oddziałach”, napisanej przez Aleksandra hr. Fredrę.

Mało znana i rzadko przez teatr wystawiana „bajęda” opowiada o społeczności zwierząt, która właśnie przygotowuje się do wyborów i podpisania układu o nieagresji.

Bohaterowie tej opowieści, jak na bajkę zwierzęcą przystało, są nosicielami cech ludzkich. Osioł jest więc głupi, Lis — przebiegły i obłudny, Pudel — poddańczy, itd., itp. W tejże społeczności rozegra się walka o władzę i wpły­wy, która niezależnie od różnic historyczno-geograficznych zawsze jest podobna o tyle, o ile podobne są ludz­kie namiętności.

Reżyser zielonogórskiego przedstawienia zdecydował się jednak zrezygnować z tej uniwersalnej bajkowej formuły. Czerwono-białe chorągiewki podczas kampanii wyborczej, kontusze wśród kostiumów i inne znaki nie pozostawiają żadnej wątpliwości co do tego, kim są mieszkańcy lasu i gdzie się on znajduje.

Reżyser zdecydował się ponadto wzbogacić Fredrę — a to o fragmenty wspomnianych kazań Skargi (akurat ten o tonącym okręcie bar­dzo był przez naszych poli­tyków nadużywany), a to o Mickiewiczu, zabiegając najwyraźniej o nadanie „bajędzie” większego ciężaru. Jakoż i bajęda nie wytrzyma­ła tego „bagażu historii i tradycji”, uzupełnionego na dodatek współczesnymi od­niesieniami. Role niektórych zwierząt są wymienne — zapewne zgodnie z prawami sceny politycznej wczoraj­sza opozycja staje się wła­dzą, władza przechodzi do opozycji, ale z prawami bajki zwierzęcej, w której typ i cechy są nieodłączne od uosabiającej je postaci, niewiele to ma wspólnego.

Rezultat tych wszystkich pracowitych zabiegów, zwieńczonych słowami Ignacego Krasickiego — „aż z bajki prawda się odkryła”, jest taki, że bajęda traci swoje wymiary uniwersalnej przypo­wieści pokazującej w krzy­wym zwierciadle stare jak świat gry polityczne, nie zyskując w zamian innych walorów. Z tej bajki żadna głębsza prawda o nas „dziś i tutaj” odkryć się nie mo­że. Pozbawiona lekkości i dowcipu, nasycona dydakty­ką może tylko nużyć widownię.

Piąte po premierze przedstawienie Brytana Brysia oglądałam w towarzystwie dwóch, czy trzech młodszych klas zielonogórskiego Lice­um Lotniczego. Młodzież szkolna wykazała się na ogół dużą dyscypliną. Mimo dość zgodnego w przerwie narzekania na nudę, większość wróciła na widownię i do­trwała do końca, który wi­ta się z ulgą. Tym większą, że i pod względem aktor­skim spektakl pozostawia wiele do życzenia.

Czy życzenie, aby tekst ze sceny docierał do widowni, jest wygórowane? Niestety, nie wszystkim aktorom udało się pokonać tę podstawo­wą barierę poza którą rozpoczyna się budowanie sce­nicznych postaci. W pamięci pozostaje Elżbieta Donimirska (Osioł, Lis, Jeleń, Sarna), która od nowego sezonu zmieniła gorzowskie barwy teatralne na zielonogórskie.

Myślę, że pierwsza premiera tego sezonu pozostawi uczucie niedosytu — nie tylko u niżej podpisanej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji