Artykuły

Brytan i inni

Teatr Dramatyczny w Gdy­ni zaprasza na pierwszą w nowym sezonie premierę. Będzie to inscenizacja nieznanej sztuki Aleksandra Fredry pt. Brytan Bryś, granej w Polsce Ludowej po raz pierwszy. Komedia ta napisana na począt­ku lat 60-tych XIX wieku, a więc po kilkunastoletnim mil­czeniu Fredry była wystawio­na raz tylko w 1901 roku (w dwa miesiące po pamiętnej prapremierze Wesela) w Te­atrze Miejskim w Krakowie za dyrekcji Józefa Kotarbiń­skiego, którego zasługi w in­scenizowaniu polskiego dramatu romantycznego trudno przecenić. Zasługa ta wydaje się tym większa, im jaśniej zda­my sobie sprawę z niesceniczności (w ówczesnym rozumieniu) Kordiana, Dziadów Nie-boskiej komedii, nie mówiąc już o Brytanie Brysiu. Ta „bajęda dramatyczna”, jak ją nazwał w podtytule Fredro, nie przejawia tak sprężystej i dynamicznej dramaturgii, jak najwcześniejsze komedie Pan Geldhab, Mąż i żona, Damy i huzary czy Śluby panieńskie, które gorąco oklaskiwane przez lwowską i warszawską publiczność przyniosły autorowi wieniec chwały. Pamiętajmy, że Fredro — najznakomitszy poeta polski, pozostający po klęsce powstania listopadowego w kraju, uratował Polskę od ogólnej melancholii — tak mawiał o nim Stanisław Koźmian twórca „szkoły krakowskiej” — był w dziedzinie komizmu i satyry spadkobiercą Krasickiego i komedii oświecenio­wej. Hołdował ideałom sztu­ki pełnej rozsądku i jasności; pochodził zresztą podobnie jak książę biskup z wielkiej rodo­wej szlachty. I stąd być mo­że bierze się Fredrowska skłonność do malowania tak róż­norodnych typów, zgłębiania charakterów. Ale czyich? — oto jest pytanie.

W sztuce występują same zwierzęta. Ludzi tu nie ma, choć wiadomo, że stosunki z nimi układają się ostatnio nie najlepiej. Natomiast w zwierzostanie panuje ład i porzą­dek, wsparty systemem samorządnej władzy. U steru rzą­dów stoi Koń — zwierzę sta­teczne, ze szlachetnego rodu Pegaza. Wokół niego skupia się grupa rządząca, dygnita­rze, prominenci. Jest wśród nich dumny Niedźwiedź, wyniosły i zarozumiały Jeleń, porywczy i krewki Wilk, słu­żalczy Pudel, grubiański Muł, poza tym cała masa leśnej zwierzyny: hardy Odyniec, Bóbr — płaczliwy moralista, niepewny swego jutra Zając, wietrzący zewsząd niebezpie­czeństwo Tchórz, podejrzliwy Kot, zwyczajna Świnia…

Można się jednak spodzie­wać, że okres ładu nie potrwa długo. Do zwierzostanu chce przystąpić Osioł. Na domiar Lis pokumał się z Bor­sukiem. Niczego więcej nie wypada zdradzać przed premierą — tym bardziej że to komedia.

Sam Fredro przyznał się w wywiadzie (tak jest, w wywiadzie, który w całości znajdzie uważny czytelnik w progra­mie teatralnym) że to kome­dia charakterów „…Jej treścią jest nasza galicyjska społecz­ność, charaktery i typy”. A więc na plan pierwszy niejako przed akcję wysuwają się postawy moralne i sylwetki psychologiczne bohaterów. Rzecz jasna, że środki zarówno literackie jak i teatralne są wyraźnie wyjaskrawione, a to głównie w celu zbudowania raz zindywidualizowanych, to znów stypizowanych portre­tów charakterologicznych. Zabieg to stary, jak sama li­teratura. Dość przywołać tu Ezopa — starogreckiego baj­kopisarza z VI w p.n.e. ma­jącego rozlicznych kontynua­torów (Fedrus, La Fontaine, Lessing, Kryłow), także i w Polsce — Biernat z Lublina i Mikołaj Rej z Nagłowic, którzy stworzyli pierwowzory dla Krasickiego. Od niego to Fredro dostał w spadku li­cencję na satyrę, choćby naj­bardziej ostrą.

„I śmiech czasami może być nauką, jeśli się z przywar, nie z osób natrząsa” — pouczał książę biskup. Istotnie, bo­wiem prócz przebiegu wyda­rzeń politycznych inspirowa­nych przez zwierzęce podzie­mie (Lis, Borsuk, Kret itd.). Fredro ukazuje nam drugi nurt wydarzeń — społeczny, stawiając jednocześnie cały zwierzyniec pod pręgierzem satyry. Niespójność narodowa, brak konsolidacji i więzi społecznej, patologiczny przerost indywidualizmu — oto powo­dy społecznego zła. Dzika wola, wyniosłość, zazdrość i za­wiść, chora ambicja, intryga i głupota — oto przyczyny zguby. Jedynym sprawiedli­wym z całego stada pozosta­je tytułowy Brytan Bryś — stróż domowego ogniska.

Nie należy się dziwić, że w latach 60-tych XIX w. Fredro dostrzegał mniej zalet, zwraca­jąc uwagę przede wszystkim na wady. Są to bowiem nasze narodowe grzechy, z których spowiada nas od czasu do czasu historia, także ta najnowsza.

Jak w każdej bajce, także i w tej scenicznej najważniej­szy jest, oczywiście, morał. Jednak poszukiwanie morału i zawartego w nim przesłania jest już wyłącznie sprawą wi­dza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji