Wakacyjne warsztaty w teatrze. Czasem to było czyste szaleństwo!
Przez pierwsze dni wakacji rządy w Teatrze im. Mickiewicza przejęły dzieciaki i młodzież. Chętnych, by poznać teatralny świat od środka, jak zwykle nie brakowało.
Jako pierwsze - już 27 czerwca - wystartowały zajęcia dla młodzieży (14-19 lat). To sztandarowa propozycja teatru, która za każdym razem przyciąga wielu uczestników. Ma już także swoich stałych bywalców. Tym razem w warsztatach uczestniczyło 40 amatorów teatru. Pracowali pod okiem m.in. częstochowskich aktorów Agaty Ochoty-Hutyry, Sebastiana Banaszczyka i Bartosza Kopcia.
Potem wartę przejęły dzieciaki, robiąc do piątku 4 lipca sporo radosnego zamieszania. - Zajęć dla dzieci nie organizujemy regularnie, tylko co jakiś czas. Ich przygotowania wymaga bowiem jeszcze więcej zaangażowania - mówi Ewa Oleś z teatru.
28 małych aktorów miało zajęcia z emisji z głosu z Marzeną Lamch-Łoniewską, ćwiczyło elementarne zadania aktorskie pod okiem Bartosza Kopcia, etiudy z Adamem Łoniewskim, zaś tajniki choreografii zdradził im Karol Pruciak. Na finał odegrali przedstawienie przygotowane podczas warsztatów. Dzieciaki nie miały tremy. Dziewczynki - tak jak Nadia czy Milena - grały księżniczki, "bo przecież każdy chce być księżniczką". Z kolei Wiktoria dostała rolę czapli. - Mama zrobiła mi strój. Dziób czapli zrobiła z wkładek do butów - chwaliła zdolną mamę dziewczynka.
W piątek był też czas na zabawę z charakteryzacją. Ewa Chłód miała pełne ręce roboty, przemieniając dziecięce twarze w motyle, misie, a nawet upiorne zombi. - Używam farb wodnych. Często korzystam z nich także w pracy z aktorami. Są wygodne, bo można je szybko zmyć wodą albo chusteczką. Tłuste farby są bardziej trwałe. Nasi aktorzy często malują się sami. Przy trudniejszej charakteryzacji muszą przyjść jednak znacznie wcześniej. W przeciwieństwie do dzieci oni zdecydowanie wolą się nie malować - tłumaczyła charakteryzatorka.
Dzieciakom malowanie sprawiało widoczną frajdę. Choć gąbeczki i pędzelki trochę łaskotały, każdy cierpliwie czekał na efekt. W końcu czego nie robi się dla roli?
A gdy już wszyscy byli odpowiednio przygotowani, przyszła pora na zajęcia z repliki zdjęć, prowadzone przez fotografika Piotra Dłubaka. I to już było totalne szaleństwo! Dzieciaki radośnie pozowały do zdjęć i odgrywały najróżniejsze role.
Mali warsztatowicze mogli się również sporo nauczyć. Fotografik zdradził im choćby zasady dobierania koloru świateł na scenie. - Gdy na scenie pojawia się czarownica, zawsze jest czerwone światło i do tego dużo dymu. Tak, żebyście się bardziej bali - tłumaczył Dłubak, który od lat dokumentuje życie częstochowskiego teatru.