Prospero tuż przed premierą
Adam Ferency zagra Prospera w Burzy Szekspira w reż. Krzysztofa Warlikowskiego w teatrze Rozmaitości. Miał niełatwe zadanie. Trafił do spektaklu w trakcie prób. Wcześniej do tej roli przygotowywał się Janusz Gajos. — Mam dla Janusza dużo szacunku, ciepła. Ale nie udało się nam — tłumaczył zmianę reżyser. - Wyobrażam sobie aktora, który „napisze” ją po swojemu. Musi do tego uruchomić całe swoje życie, doświadczenie, swój strach przed śmiercią. Musi chcieć mówić o sobie, otworzyć się i stanąć przed nami „nagi”. Adam Ferency jako młody aktor marzył o Burzy. — Paradoksalnie z wiekiem, gdy zacząłem zbliżać się do roli Prospera, odłożyłem ten tekst na półkę. Przyjęcie tej roli na kilka tygodni przed premierą to ogromne wyzwanie, choćby z powodów technicznych. Zgodziłem się spontaniczne, potem się przeraziłem — przyznaje się. Warszawską PWST ukończył w 1976 r. Po studiach trafił do zespołu Tadeusza Łomnickiego, do teatru Na Woli. Teraz jest aktorem Teatru Dramatycznego, stworzył tu kilka ważnych kreacji, m.in. Petrucchia w Poskromieniu złośnicy Szekspira w reż. Krzysztofa Warlikowskiego. Jest postrzegany jako specjalista od czarnych charakterów: porucznik Morawski w Przesłuchaniu Bugajskiego czy właśnie Petrucchio — odpychający typ, który siłą zdobywa kobiety. — Jak ktoś jest niski, łysy i kwadratowy, to nie może być pozytywnym bohaterem — tłumaczy się. Ale zawsze stara się, by jego „łajdacy” mieli w sobie coś ciepłego — inteligencję, błysk w oku... Gdy dostał rolę Hitlera, próbował wyznać w wywiadzie telewizyjnym, że lubi tę postać, stara się ją zrozumieć. Dziennikarka krzyknęła. „Co pan wygaduje przed kamerą, jak można lubić Hitlera” i przerwała zdjęcia. Jest laureatem m.in. nagrody Wielkiego Sptendora za całokształt twórczości w Teatrze Polskiego Radia.