Uważajcie na stalkerów! Krakowskie Reminiscencje Teatralne
Dziś pod hasłem "Światy równoległe" ruszają 38. Krakowskie Reminiscencje Teatralne. Rozmowa z Anną Lewanowicz, dyrektor festiwalu: - Zależało mi na połączeniu dwóch obszarów: żeby Reminiscencje nie tylko służyły poznawaniu miasta w inny sposób, ale sięgały też po problemy, które angażują ludzi na całym świecie, wychodziły poza europocentryczną perspektywę -mówi w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Magda Wójcik: Znowu mamy bardzo krakowski festiwal...
Anna Lewanowicz: Dokładnie! I już myślę: co przygotujemy w przyszłym roku? Bo chyba bardziej po krakowsku się nie da. Główną gwiazdą tegorocznych Reminiscencji jest projekt "100 proc. KRAKÓW" grupy Rimini Protokoll, która pokaże nam krakowian, wykorzystując do tego dane statystyczne. Spektakl zestawia nam widok na miasto z lotu ptaka - widziane przez pryzmat suchych danych statystycznych, ale i z perspektywy pojedynczych jego mieszkańców, z ich codziennością i prywatnymi historiami. Rimini Protokoll swój projekt realizował już w różnych miastach na świecie, ale jest to pierwszy ich spektakl w tej części Europy.
Czy dane posłużyły czemuś więcej niż wyłonieniu uczestników?
- Z jednej strony pozwoliły nam stworzyć reprezentację miasta - stu uczestników spektaklu, którzy spełnili założenia co do wieku, płci, miejsca zamieszkania i liczby domowników. Szukaliśmy ich w sumie 140 dni. Potem dane statystyczne posłużyły nam do stworzenia pytań, które stawialiśmy ludziom, biorącym udział w projekcie. Konfrontujemy też statystyki z rzeczywistością. Sam spektakl opiera się na materiałach zebranych od mieszkańców, którzy zaprosili nas do swoich domów, pozwolili zrobić zdjęcia sobie, widokom z kuchni, opisać swoje historie. To, co powiedzą nam już osobiście na scenie, to efekt wielogodzinnych przeprowadzonych z nimi rozmów.
Najciekawszy jednak nie jest chyba sam spektakl, a proces, jaki do niego doprowadził. Ci ludzie na co dzień nie mieliby się szansy spotkać, pochodzą z różnych środowisk, z różnych części miasta. My stawiamy ich razem na scenie. Splot wydarzeń, który doprowadził do tego spotkania, i całą kuchnię projektu pokazujemy zresztą w katalogu.
Nie poprzestajecie na postawieniu na scenie stu mieszkańców miasta. Reszta krakowian może odnaleźć się w materiałach zgromadzonych przez stalkerów.
- W mieście pojawiło się ich kilku. W tej roli występują aktorzy, psychologowie, socjologowie, pracownicy fizyczni. Każdy z nich ma swoją linię tramwajową, wzdłuż której eksploruje miasto i wybiera sobie osoby, które chce podglądać, obserwować, do których chce się zbliżyć. Zbiera różne dane na ich temat... Oczywiście nie posuwamy się za daleko.
Kolekcjonujemy krakowskie historie poprzez samo podążanie różnymi trasami w mieście. Projekt trwa miesiąc, ma swoją kontynuację w sieci - każdy ze stalkerów ma profil na Facebooku i dzieli się swoimi obserwacjami. Na ekranach w tramwajach i autobusach pojawią się komunikaty, a ostatnią fazą projektu będzie zdarzenie performatywne ZONA, które zbierze te opowieści i przeplecie je fikcyjną narracją. Przygotowaliśmy też aplikację na urządzenia mobilne, która będzie niezbędna do odbioru części końcowego zdarzenia ZONA.
Wracacie też do spacerów po mieście.
- Podczas Artistic City Trips chcemy odkrywać Kraków inny niż na co dzień. Spacery audio będzie można pobrać z naszej strony internetowej, bądź w centrum festiwalowym, i wskazanymi trasami pójść na przechadzkę. Warto to zrobić w trakcie festiwalu, ponieważ zaproszeni przez nas artyści w kilku miejscach zmodyfikują lekko krakowską codzienność.
Obok Krakowa pojawiają się Rwanda, Syria... Mówicie o społeczeństwie w stanie normalnym, ale nie unikacie trudniejszych tematów.
- Zależało mi na połączeniu dwóch obszarów: żeby Reminiscencje nie tylko służyły poznawaniu miasta w inny sposób, ale sięgały też po problemy, które angażują ludzi na całym świecie, wychodziły poza europocentryczną perspektywę. Nie myślmy, że wydarzenia w Rwandzie nas nie dotyczą, bo są odległe kulturowo czy geograficznie. Wciąż powinny mieć dla nas znaczenie i mają na nas wpływ. "Hate Radio" zostało przygotowane przez International Institute of Political Murder, którego pierwszy projekt dotyczył ostatnich godzin życia Eleny i Nicolae Ceausescu, a każdy kolejny dotyka problemów zbrodni wyrządzonych w majestacie państwa. W Krakowie zobaczymy projekt "Hate Radio" dotyczący lat 90. w Rwandzie, który wydarzenia te pokazuje z perspektywy tego, co działo się w publicznej rozgłośni radiowej, która zaogniała konflikt. W projekcie biorą udział ludzie z plemienia Tutsi. Odtwarzane są audycje z tamtych czasów i zestawiane z relacjami osób, które przeżyły.
Z kolei "The Pixelated Revolution" libańskiego artysty Rabiha Mroué mówi o wydarzeniach w Syrii. Na początku rewolucji nie było dziennikarzy na miejscu. Rolę informacyjną pełnił internet. Mroué usłyszał, że syryjscy demonstranci nagrywają swoją śmierć. Jego projekt jest refleksją nad śmiercią, postawą mieszkańców i samą rewolucją. Wykorzystał w nim m.in. filmiki kręcone przez demonstrantów, które pokazywały też podwójne celowanie - demonstranci wyszukiwali na dachach snajperów, ci z kolei wyszukiwali w tłumie nagrywających zgromadzenia demonstrantów. Mroué pokazuje rolę cyfrowych dokumentów, które kształtują naszą pamięć, dokumentów, które polegają na prostej, nie zawsze przemyślanej rejestracji rzeczywistości.
Te dwa spektakle stawiają ważne pytania. Warto by było, by każdy z nas spróbował sobie na nie odpowiedzieć. Chociażby dlatego, że w dużym stopniu podlegamy mechanizmom, o których mówią te spektakle: mechanizmom podwójnej reprezentacji wydarzeń - obrazów, których nośnikiem są państwowe bądź mainstreamowe media, ale też obrazów rejestrowanych bezpośrednio przez uczestników. Ci także mają swoje cele, które nie zawsze są widoczne. Jestem ciekawa reakcji widzów na te spektakle, jakie emocje i refleksje w nich wywołają. Tym bardziej że proponujemy im też udział w dyskusji, która odbędzie się po spektaklu.
Program jest dość obszerny. Przed nami też Demirski i Strzępka z jednym z remiksów, nowy spektakl Kireńczuka i Rychcika, teatr tańca...
- Podczas Reminiscencji odbędzie się polska premiera "Follow me" Tomasza Kireńczuka i Radka Rychcika. Spektakl opiera się na informacjach znalezionych w krakowskich archiwach i pokazuje dwie prawdziwe postaci, które jednak w prawdziwym życiu się ze sobą nie zetknęły: pułkownika Józefa Schillera, działacza krakowskiej bezpieki, który rozpracowywał środowiska inteligencji katolickiej, i Adę Grudziński, francuską Żydówkę polskiego pochodzenia.
Nie zapomnijmy też o "Drugs kept me alive" Jana Fabre'a, w którym zobaczymy nosiciela HIV Antony'ego Rizzi, który w intymnym, tragikomicznym monodramie opowie o swoich eksperymentach z seksem, narkotykami. Nie spodziewajmy się jednak opowieści osoby skrzywdzonej, która konfrontuje się ze swoim upadkiem...
Ważnym tematem festiwalu jest taniec. Mamy austriacką tancerkę i choreografkę An Kaler, projekt "DZOE" Harakiri Farmers, zobaczymy "A piece danced alone" Alexandry Bachzetsis i poznamy efekty organizowanych przez nas w ciągu roku rezydencji choreografów z całego świata, którzy podczas warsztatów pracują z krakowskimi tancerzami. Ciekawy jest też projekt "Umysł-Ciało", podczas którego na scenie staną razem trzy indywidualności: prof. Jerzy Vetulani, Leszek Bzdyl oraz Mikołaj Trzaska.
Masz już plany na następny festiwal?
- Raczej tropy i pomysły. Oczywiście znów zwrócimy się w stronę Krakowa. Organizacja kolejnych festiwali, wciąż odwołujących się do miasta, na pewno będzie coraz większym wyzwaniem po tegorocznej edycji, chociaż temat miasta jest bardzo pojemny. Obszarów do eksplorowania nie powinno nam zabraknąć.