Artykuły

Pół na pół (fragm.)

Inscenizacje przygotowane przez Teatr Telewizji reprezentował we wrześniu "Słoń" Kopkowa - w reżyserii Izabelli Cywińskiej. Sztuka miała prapremierę w Płocku w r. 1975 (rec. Teatr nr 19/1975), następną inscenizację miała w r. 1976 w Teatrze Dra­matycznym w Warszawie, a po­tem obiegła Łódź, Wałbrzych, Gorzów, Szczecin, Białystok i Radom. Obecna inscenizacja jest przykładem doskonałej reżyserii teatralnej, która równocześnie sprawdza się na ekranie, oraz zbiorem wybitnych ról. Nosicie­lem sensu sztuki jest kołchoźnik Moczałkin - znalazca złotego słonia; ten sens, bardzo wielo­znaczny i złożony, wydobył w pełni ze swej roli Janusz Mi­chałowski. Rola jego żony Marfy w ujęciu Kazimiery Nogajówny, nie tracąc ani na chwilę ko­mizmu, była przy tym bardzo zróżnicowana. Dobitną ilustrację panujących stosunków oraz ról, jakie ludzie odgrywają w tych stosunkach, dali Jerzy Stasiuk jako przewodniczący kołchozu i Wiesław Komasa jako komsomo­lec - jego doradca i zarazem cichy nadzorca. Całe przedsta­wienie było bez jednej luki w obsadzie, która konsekwentnie realizowała założenia reżyserii!

Przy omówieniu przedstawie­nia nie sposób pominąć szczegól­nych okoliczności jego odbioru. Oglądaliśmy "Słonia" w pół go­dziny po wystąpieniu telewizyj­nym na bardzo wysokim szczeb­lu, które (niczego nie narzuca­jąc ani nie doradzając, jak zapewniał sam przemawiający) chwaliło to właśnie, co bohater Kopkowa nazywał burżujskim życiem umiejscowionym w USA. Z drugiej strony, przynajmniej dla części widzów, istnieje obec­nie możliwość posmakowania owego życia, które przestaje w ten sposób być baśnią czy przed­miotem zachwalania lub potę­pienia, a staje się doświadcze­niem. Inaczej przedstawiają się też sprawy w kraju, gdzie otwar­ły się możliwości zużytkowania złotego słania - symbolu kapi­tału w wymiennych środkach płatniczych. Z samym tylko odłamanym złotym ogonkiem Moczałkin mógłby całkiem spokoj­nie mieć wielkie używanie w PEWEX-ie, a i dla zainwestowa­nia całego słonia znalazłyby się drogi nieco może kręte, ale w każdym razie nie prowadzące (jak u Kopkowa) na Wyspy Sołowieckie. Marzenia Moczałkina stają się w takiej sytuacji spra­wą jak gdyby drugoplanową dla odbiorców sztuki, natomiast na pierwszy plan wysuwają się ele­menty dotyczące wiejskiej rze­czywistości bohatera: burżujskie życie polega w gruncie rzeczy na negacji zasady "tylko bez portek można być uczciwym człowiekiem" i na proteście prze­ciwko "życiu bez nijakiego efek­tu". Dla bohatera sztuki "ży­cie w portkach" i z "efektem'' łączy się tylko z panowaniem kapitału i na tym polega ukry­ty w śmiechu, przesłonięty gro­teską głęboki smutek sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji