Rozmowa z Jackiem Popielem
Ponad trzydziestu japońskich aktorów z Himawari Theatre Group wystąpiło wczoraj [14 września] na scenie wrocławskiego Teatru PWST w sztuce napisanej przez polskiego autora, Jacka Popiela. Japończycy zagrali w sztuce "Doktor Korczak". Z autorem sztuki rozmawiała Agnieszka Kołodyńska z Gazety Wyborczej - Wrocław.
Agnieszka Kołodyńska: Zadebiutował Pan sztuką o Korczaku na japońskiej scenie. Dlaczego właśnie u Pana Himawari Theatre Group zamówiło tekst?
Jacek Popiel: Polecił mnie Aleksander Fabisiak, aktor Starego Teatru, który prowadził w Japonii warsztaty. Nigdy wcześniej nie pisałem dramatów, ale postanowiłem spróbować. Himawari to wielki koncern artystyczny, produkujący m.in. filmy i przedstawienia teatralne. Spektakle prezentuje w prowadzonych przez siebie ośrodkach teatralnych, w kilku japońskich miastach. Zetknąłem się z nim, gdy byłem rektorem krakowskiej PWST. Japończycy gościli wówczas w Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha". Przesłałem im dwie sceny na próbę. Zaaprobowali je. Pierwsza premiera "Doktora Korczaka" odbyła się w Tokio w 2001 roku. Spektakl reżyserował Fabisiak. Było to duże przedstawienie z ponad 130 aktorami. Korczaka grał wówczas znany w Japonii aktor, Go Kato. W samych scenach zbiorowych występowała setka dzieci. Są świetne aktorsko. Warto było pisać dla nich sceny dialogowe.
Skąd Japończycy znają Korczaka? Dlaczego są tak zainteresowani Starym Doktorem?
- Korczak stał się znany w Japonii po filmie Andrzeja Wajdy. Dokładnie nie jestem w stanie wyjaśnić tej fascynacji. Za mało wiem o Japonii. Japończycy na pewno próbują zrozumieć przyczyny zła, zwłaszcza takiego, jak eksterminacja Żydów. Warto zaznaczyć, że dziecko w Japonii traktowane jest z największym szacunkiem, obwarowane jest ono wieloma kulturowymi prawami, które sprawiają, że uważa się je za równe dorosłemu. W Europie tego nie ma. Dlatego Korczak jest dla nich tak ważny. Widzą w nim " świętego", który w sytuacji ekstremalnej nie opuścił swoich podopiecznych.
W jakim języku powstał tekst sztuki?
- Pisałem po polsku. Na japoński przekładała go tłumaczka Yoshiko Yoshino, a wydział dramaturgiczny teatru Himawari dostosował tłumaczenie do potrzeb sceny. Sztuka ukazuje wybrane zdarzenia z życia Korczaka z lat 1938-1942. Większość scen i myśli Korczaka ma swe źródło w tekstach pisarza, m.in. w "Pamiętniku", pisanym w getcie w 1942 roku.
W Polsce zobaczymy kameralną wersję "Doktora Korczaka". Dlaczego opracował Pan nową wersję dramatu?
- Trwa właśnie projekt Japonia - Unia Europejska, w ramach którego kilkanaście japońskich zespołów artystycznych odwiedza Europę. Himawari Theatre Group ku mojemu zaskoczeniu postanowił przyjechać do Polski właśnie z "Doktorem Korczakiem". Opracowałem więc wersję sztuki na 30 aktorów. Miała premierę w sierpniu w Osace. W Warszawie, Wrocławiu i w Krakowie w dziecięcych rolach występują m.in. polskie dzieci z domów dziecka. Ma to symboliczny wymiar, bo dzieci te są poniekąd spokrewnione ze światem Korczaka.
Jak poradzili sobie z postaciami sztuki japońscy aktorzy? Zupełnie inaczej buduje się role w tradycyjnym teatrze japońskim niż w tzw. teatrze zachodnim.
- "Doktor Korczak" to sztuka współczesna. Muszę przyznać, że mieliśmy problem z japońską nadekspresyjnością. Oni nie są przyzwyczajeni do aktorstwa psychologicznego. Aleksander Fabisiak, który odpowiadał za inscenizację sztuki, próbował nad tym rodzajem gry zapanować.
Japońskie przedstawienia sztuki o Korczaku okazały się sukcesem. W 2001 roku sztukę w czterech miastach obejrzało ponad 20 tys. widzów. Japończycy chyba chodzą częściej do teatru niż my?
- Ten sukces związany jest z niespotykanym gdzie indziej zwyczajem chodzenia do teatru całymi rodzinami. Paradoksalnie teatr cieszy się u nich największą popularnością w wakacje. Wtedy produkuje się najwięcej przedstawień. Grane są krótko - około miesiąca. Łączy się to ze specyfiką tamtejszych teatrów. Nigdzie nie ma aktorów na etatach, zespoły tworzy się pod konkretne spektakle.
Prof. Jacek Popiel - teatrolog, dziekan Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W latach 1996-2002 rektor krakowskiej PWST