Aquapark na scenie
Wszystko poszłoby lepiej, gdyby warstwa wody na scenie była grubsza. Reżyser Mariusz Treliński czuł się tutaj wyraźnie skrępowany, bo mniej lub bardziej rozebrane artystki nie mogły choć na chwilę schować się pod powierzchnią, tylko wykonywały monotonne poślizgi w dość płytkiej kałuży. Sytuacji nie ułatwiał dyrygent, niemiłosiernie wyciągając muzykę i odbierając jej dramatyczność. Scena histerii seksualnej prządek bardziej pasowałaby do Diabłów z Loudun Pendereckiego niż do Wagnerowskiego Holendra. Najlepsze role przypadły artystom miejscowym — Aleksandrowi Telidze, który świetnie zagrał i zaśpiewał prostaczkowatego kapitana, oraz Annie Lubańskiej jako burdelmamie. Śpiewacy sprowadzeni z zagranicy mieli dobre głosy, ale zabrakło im fantazji. Nieźle wypadły sceny, w których mało co było widać, tylko deszcz i mgłę. Gdyby chociaż puszczono Deszczową piosenkę…
Richard Wagner, Latający Holender, dyrygent Rani Calderon, reżyser Mariusz Treliński, scenograf Boris Kudlićka, kostiumy Magdalena Musiał, choreografia Tomasz Wygoda, Teatr Wielki-Opera Narodowa w Warszawie, premiera 16 marca 2012