Artykuły

Ruletka bardziej fascynuje niż miłość

"Gracz" w reż. Krzysztofa Prusa w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Paulina Nodzyńska w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

Spektakl narasta, narasta... i nie wybucha. Jest w nim jednak coś intrygującego, tajemniczego, trzymającego w napięciu. Warto go zobaczyć, mimo że kandydatem na hit klasycznego sezonu nie jest.

To już druga po "Medei" Seneki Młodszego klasyczna realizacja na deskach zielonogórskiej sceny. Nie bez powodu Teatr Lubuski "odkopuje" teksty sprzed kilkuset lat. W ubiegłym roku obchodził 60-lecie istnienia, co stało się przyczynkiem, by cały sezon poświęcić właśnie klasyce.

"Gracz", powieść Fiodora Dostojewskiego, aż kipi wątkami autobiograficznymi. Rosyjski pisarz napisał ją w szaleńczym tempie - 26 dni, by móc spłacić długi i odzyskać pieniądze... stracone na ruletce.

Zupełnie tak jak Aleksy, główny bohater utworu. W zielonogórskiej realizacji rolę tę powierzono Piotrowi Lizakowi, znanemu i pamiętanemu z "Pływania synchronicznego". Za dużo powiedzieć, że aktor "zagrywa się" tu bez opamiętania. Jest raczej bardzo wyważony.

Ale jak już wpada w furię, to taką, która rozwala mury. Po Aleksym można było się jednak spodziewać bardziej wyrazistych emocji. Jest przecież obsesyjnie zakochany w Polinie, pasierbicy generała, u którego pracuje na służbie jako nauczyciel.

To za jej sprawą idzie do kasyna po raz pierwszy, by wygrać dla niej fortunę. Wkrótce przekona się, że jego obsesja na punkcie kobiety przelewa się na grę. Że ruletka staje się bardziej wciągająca i fascynująca niż miłość do Poliny. Jak nietrudno się domyślić, Aleksy, pochłonięty chęcią zdobycia łatwej gotówki, gotowy wydać ostatnią monetę na grę, pewnego dnia przegra wszystko. Co czuje człowiek w takim momencie, kiedy na własne życzenie zostaje bez grosza? Przypuszczam, że bezsilność, wściekłość, rozpacz. Ale na scenie takich emocji zabrakło.

Znakomita scena z Babcią (Elżbieta Donimirska). Wcześniej obecna w rozmowach bohaterów jako umierająca posiadaczka wielkiego majątku, na który krewni mocno liczą. Tymczasem Babcia pojawia się nagle i znikąd, w jak najlepszej formie. A skoro w małym, rosyjskim miasteczku (w dodatku o nazwie Ruletenburg) hazard jest jedną z głównych rozrywek, każe się zaprowadzić do kasyna.

Wpada w szaleńczy wir gry, kręcąc się na gustownym wózku wokół własnej osi. Nie potrafi powiedzieć stop, co w konsekwencji prowadzi do utraty wszystkich pieniędzy. Scena, choć w pewnym sensie komiczna, w rzeczywistości budzi grozę. Pokazuje, jak hazard potrafi zahipnotyzować, opętać i wreszcie zgubić.

Teatralizację "Gracza" na zielonogórskiej scenie, gdyby była filmem, można byłoby sklasyfikować jako thriller. Rzecz dzieje się w zaciemnionej scenografii, w tle kręcą się koła ruletki, z otchłani wyłaniają się manekiny.

Spektakl może nie jest kandydatem na hit klasycznego sezonu, ale kusi mrocznym, tajemniczym klimatem. Trzyma widza w napięciu. I wciąga, jak pierwszy obrót ruletki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji