Artykuły

Love

MŁODZIEŻOWA publiczność co chwilę wybuchała śmiechem, natomiast klika osób w starszym wieku rozglądało się jakby z niedowierzaniem. Po godzinnym koncercie rozbawieni widzowie domagali się bisu, pohukiwali, piszczeli, podskakiwali. Te spon­taniczne reakcje wyzwolił godzinny spektakl "Rampy" - Teatru z Targówka, który przy­jechał do Gdańska i zagrał tylko jedno przedstawienie, ponieważ - jak mówili organizatorzy - zainteresowanie potencjalnych teatro­manów było mniej niż umiarkowane. I rze­czywiście na widowni było sporo wolnych miejsc. Dość wysokie ceny biletów (od 100 do 60 tys.) odstraszyły pewnie młodzież, do któ­rej ten spektakl był adresowany pod warun­kiem, że widzowie zaakceptują konwencję.

"Rampa" za sprawą scenarzysty i reżysera (a także dyrektora tego teatru) Andrzeja Strzeleckiego stworzyła w "Love" żart sceniczny. Z polskich piosenek, ale również z zabaw­nych przepisów praktycznych (np. jak robić na drutach rękawice, albo slipy, czy też jak przyrządzać babeczki nadziewane mózgiem) zbudowano fabułę. Wykonawcami są sami mężczyźni - aktorzy, którzy z jednakowym wdziękiem wykonują teksty przeznaczone dla mężnych i rycerskich panów, co i takie, które z wrodzonym wdziękiem powinny śpiewać panie. Słowem na scenie sześciu wykonawców demonstruje miękki sposób bycia. W owym uwielbieniu i samozachwycie (panów o pa­nów) pomagają też detale scenograficzne: bonżurka, szlafrok, domowe bambosze.

Czy jest to dowcipna formuła? Otóż tak, ale niestety, szybko nużąca. Dobrze wiec, że "Love" trwa tylko godzinę, i że zadbano, by zróżnicować nastrój - od kupletu po łzawe tony.

Aktorzy prowadzeni przez Andrzeja Strze­leckiego wielokrotnie zdobywali laury i byli ulubieńcami publiczności. Najgłośniejszy spektakl "Złe zachowanie" stworzyli absolwenci jednego roku warszawskiej szkoły teatralnej właśnie pod wodzą Strzeleckiego. Do dziś tamto przedstawienie wspominają teatroma­ni. Nie da się oczywiście skromnego, także aktorsko, "Loye" porównać z tamtym roztańczonym, świetnie inscenizacyjnie przygotowanym widowiskiem. Nie da się również po obejrzeniu "Love" ustalić jasno, co obecnie lansuje teatr "Rampa". Jeździ on po Polsce (do Gdańska przyjechał z Olsztyna) i dostosowuje się do warunków scen, na których przyszło mu grać. W Gdańsku, na scenie Teatru "Proscenium" szwankowały światła. To oczywiście burzyło trochę klimat piosenek. "Rampa" z pewnością ma bawić. I to się chyba udaje, ale trudno najnowszy spektakl tego teatru traktować jako przeżycie artystyczne, za którym publiczność będzie tęsknić. Warto też czasami pamiętać, że sztuka estra­dowa bardzo łatwo przechodzi w chałturę. Oby to nie groziło "Rampie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji