Artykuły

Englert zrobił mi krzywdę

Nie byłabym tu, gdybym nie czuła, że zrobiono mi jakąś krzywdę - mówiła Grażyna Szapołowska (58 l.) tuż po przekroczeniu progu sądu - pisze ih w Super Expressie.

Aktorka sądzi się z dyrektorem Teatru Narodowego Janem Englertem (68 l.) za wyrzucenie jej z pracy.

Szapołowska przyszła jako pierwsza. Po chwili zjawił się jej były szef. Nie przywitał się z aktorką: - Nie widziałem... Zasłoniliście ją - odpowiedział zapytany o to przez dziennikarzy.

Aktorka opowiadała, że wielokrotnie próbowała znaleźć rozwiązanie problemu, ale ze strony dyrekcji napotykała ścianę. Englert na każdy jej argument miał przygotowaną kontrę. Kiedy Szapołowska wytknęła mu, że inne osoby, w tym żona dyrektora, Beata Ścibakówna (43 l.), dostawały zgodę na występy w telewizji, Englert odpowiedział: - Pani Ścibakówna dostała zgodę w sierpniu, a program był nagrywany jesienią.

Zaznaczył, że Szapołowska o zgodę na bycie jurorką w "Bitwie na głosy" wystąpiła za późno i tej zgody nie dostała, a mimo to wystąpiła.

- Szokiem było zobaczenie pani Szapołowskiej w telewizji - mówił na sali i dodał: - Choćbym się kochał w pani Szapołowskiej, nie mogłem postąpić inaczej. W kwietniu tego roku Szapołowska nie przyszła na spektakl, bo w tym samym czasie brała udział w show TVP 2. Straciła więc pracę. Kolejna rozprawa w styczniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji