Pierwsza wygrana Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego
Były dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej został we wtorek uniewinniony z zarzutu zatrudniania czterech pracowników w sposób nieprawidłowy - na kontraktach zamiast na umowach o pracę.
Sprawę wytoczyła mu Państwowa Inspekcja Pracy, której nie spodobało się to, że pracownicy, którzy wcześniej zatrudnieni byli na umowie o pracę, musieli przejść na kontrakty. Zdaniem inspektorów umowa o pracę i kontrakt niczym się nie różniły.
To właśnie zatrudnienie na kontraktach, a następnie zwolnienie kilku muzyków zapoczątkowało konflikt dyrektora z prawie całą orkiestrą. Przyczyniło się do protestu pracowników filharmonii, który doprowadził wiosną do odwołania Nałęcz-Niesiołowskiego ze stanowiska szefa placówki, które piastował przez kilkanaście lat.
Na początku sąd przychylił się do tej opinii i w trybie zaocznym skazał byłego dyrektora na 3 tys. zł grzywny. We wtorek rozpatrzył jednak jego odwołanie jako osoby obwinionej o wykroczenie i uznał, że jest on niewinny. Jako szef placówki miał prawo do zmiany umów, a pokrzywdzeni muzycy mieli świadomość tego, co podpisują. - W przedmiotowej sprawie zapadł wyrok uniewinniający. Jest nieprawomocny i służą od niego środki zaskarżenia - informuje sędzia Joanna Toczydłowska, koordynator biura prasowego Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Oznacza to, że od orzeczenia może jeszcze odwołać się PIP.
Druga sprawa sądowa dyrygenta, tocząca się przed sądem administracyjnym, zakończyła się odrzuceniem jego skargi na uchwałę zarządu województwa, odwołującą go z funkcji dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej. Ale spór nie jest definitywnie zakończony. Nałęcz-Niesiołowski domaga się jeszcze przed sądem pracy przywrócenia na stanowisko lub wypłaty odszkodowania w wysokości trzech pensji (niecałe 34 tys. zł brutto).