Teatr Kubuś potrzebuje skrzydeł
Teatr Kubuś w pełni zasługuje na własną siedzibę, i to siedzibę specjalnie pomyślaną, uwzględniającą potrzeby aktorów, obsługi, a przede wszystkim oczekiwania widza. Widza bardzo szczególnego - pisze dr Marzena Marczewska, językoznawczyni, antropolożka kultury z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Z prawdziwym przerażeniem przeczytałam artykuł o pomyśle przeniesienia Teatru Lalki i Aktora "Kubuś" do Kieleckiego Centrum Kultury. Myślę, że teatr - jako specyficzna forma artystyczna adresowana do dzieci - wymaga właściwego eksponowania i popularyzacji. Warto więc, by władze miasta odpowiednio wykorzystały wyrobioną markę "Kubusia" i doceniły jej istnienie.
Piszę ten list, bo obawiam się, że brak odpowiedniej lokalizacji i stałej sceny, to nic innego jak krok w kierunku odizolowania Teatru "Kubuś" od coraz szerszej publiczności, w tym od dzieci. Kto wie, czy nie krok w kierunku upadku tego znanego i cenionego w kraju teatru. Uważam, że ten teatr może i powinien być jedną z wizytówek naszego miasta, materialnym dowodem na dbałość władz o najmłodszych obywateli.
Przypnijmy Kubusiowi skrzydła!
Wszyscy orientujemy się, że Kubuś jest wyjątkowy i znany w całym kraju. Placówka wymaga szczególnej uwagi i troski, bo ma specyficzną ofertę. Identyfikuje ją i utrwala w pamięci m.in. kolorowy, oryginalny, kameralny wystrój. Wiem, że pan prezydent Wojciech Lubawski sponsoruje główną nagrodę (10 tys. zł) cyklicznie odbywającego się w Kielcach Świętokrzyskiego Festiwalu Teatrów Lalkowych "Brzechwa i inni" i z pewnością sprawy teatru nie są władzom obojętne. Zwłaszcza że przestrzeń teatralna może w poważny sposób wpływać na atrakcyjność miasta np. poprzez tworzenie miejsc praktycznego zastosowania twórczej pedagogiki - w pracy ze szczególnie zdolnymi i niepełnosprawnymi dziećmi czy w warsztatach z dramą.
Miasto powinno sprzyjać rozwojowi teatru Kubuś jako nowej rozwojowej przestrzeni identyfikującej Kielce jako miasto, którego władze potrafią z powodzeniem łączyć kulturę i marketing. Krokiem w tym kierunku byłoby na przykład innowacyjne wkomponowanie lokalizacji Kubusia w przestrzeń Galerii Korona, Galerii Echo czy innego miejsca łatwo dostępnego i uczęszczanego. Mogłyby tam funkcjonować kawiarenki, świetlice czy miejsca opieki nad dziećmi, w których doświadczenie (a może i miejsca pracy) zdobywaliby studenci uniwersytetu.
Kubuś w pełni zasługuje na własną siedzibę, i to siedzibę specjalnie pomyślaną, uwzględniającą potrzeby aktorów, obsługi, a przede wszystkim oczekiwania widza. Widza bardzo szczególnego, przybywającego do naszego miasta może pierwszy raz, może z głębi kraju.
Przypomnę: dotąd widownia była dostosowana do potrzeb dzieci. Wystrój był przytulny, bezpieczny, kolorowy, zachęcający do odwiedzin. Wnętrza Kieleckiego Centrum Kultury są jednak bardzo dalekie od przestrzeni przyjaznej dziecku, a pamiętać trzeba, że teatr Kubuś często odwiedzają grupy dzieci z małych miejscowości i obszerne wnętrza z kolumnadami są im zwyczajnie obce, a może nawet odstraszające.
Powiem wprost: uważam za bardzo niefortunny pomysł wyrażony przez pana prezydenta Kielc, że Teatr Lalki i Aktora Kubuś może zająć scenę w godzinach dopołudniowych, gdy po południu będą na scenie realizowane imprezy KCK. Wymiana dekoracji jest zapewne wykonalna, ale zupełnie nieekonomiczna. Taki plan i rytm spychałby przedsięwzięcia Kubusia na dalszy plan, angażowałby bez potrzeby wysiłek wielu osób.
Uczmy się od innych. Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu nawiązuje kontakt z widzami poprzez stronę internetową. Są tam gry dla dzieci, konkursy, można posłuchać bajek. Mamy w Kielcach Muzeum Zabawek i Zabawy - to naturalny partner do współpracy. Ze względu na położenie i walory bazy muzealnej można organizować przedstawienia plenerowe. Mamy też w Kielcach telewizję lokalną. Dlaczego nikt nie wpadł na pomysł, by we współpracy z Kubusiem realizować dobranocki i emitować je w stosownej porze? Dlaczego lokalne stacje telewizyjne nie pomagają Kubusiowi nagrywając przedstawienia? Rodzice na pewno byliby zainteresowani taką ofertą.
Nie niszczmy w Kielcach tego, co dobre. Przypnijmy Kubusiowi skrzydła!
Wspierajmy i promujmy naszą scenę dla dzieci. We wspomnieniach Stefana Karskiego z 1955 roku, założyciela Objazdowego Teatru Lalek i Aktora "Kubuś", czytam: "Byłem przy narodzinach Kubusia. Trudne miał dzieciństwo. Dla wielu było to dziecko niechciane . Wielu zakładało z góry, że nic dobrego z niego nie wyrośnie. Nieliczni polubili jego pasję życia i serdeczny uśmiech, którym obdarzył nie tylko najmłodszych".
Czy nadal, po półwieczu, znów ma funkcjonować jako "dziecko niechciane"?
Zachęcam do wspierania Teatru Lalki i Aktora "Kubuś". Niech to będzie stała maniera - propagowanie akcji, które wpłyną na rozwój placówki i zainteresowanie sztuką teatralną. Mam nadzieję, że osoby zainteresowane rozwojem kultury dołączą do tych działań. Dlaczego nie nagłaśniać akcji typu "Kup fotel w Teatrze Lalki i Aktora - pomóż kupować lalki", "Daj dziecku radość - kup bilet do teatru", "Krok do Kubusia - krok do wyobraźni". Czy organizowanie drzwi otwartych teatru, połączone z warsztatami aktorskim łączącymi rozwój osobowości i zabawę teatraliami, poznawaniem pracy aktorów lalkarzy i techników. Sądzę, że znakomicie wpłynęłoby to na kształtowanie przyszłych potrzeb kulturalnych i artystycznych dzieci.
Dostępność takiej oferty czyniłaby nasze miasto jeszcze bardziej wyjątkowym.
Jednym z pomysłów na praktyczne wykorzystanie marki Kubusia jest organizowanie przyjęć urodzinowych czy rocznicowych. Byłyby czymś wyjątkowym, bo można by je łączyć z krótkimi przedstawieniami albo teatralną aranżacją przyjęć, także dla dorosłych. Jestem przekonana, że w teatrze znajdą się chętni do dodatkowej twórczej pracy z dziećmi, w plenerze czy obiektach zabytkowych. Rodzice i pedagodzy byliby wdzięczni władzom miasta za organizowanie "mądrych spotkań", a więc takich, które kształtują w dziecku wartościowe postawy, wpływają na jego wrażliwość oraz sposób postrzegania siebie i innych.
Stefan Karski napisał również: "Nie ma na świecie człowieka tak bogatego, który by nie potrzebował czyjegoś życzliwego uśmiechu i nie ma na świecie człowieka tak biednego, który by nie mógł ofiarować swojego uśmiechu komuś drugiemu. Nie ma".
Nie wierzę, by Kielce były zbyt biedne na teatr lalkowy, na uśmiech ofiarowany dziecku. Na pewno można znaleźć rozwiązania, które przyniosą wiele pożytku oraz satysfakcji i widzom, i aktorom, i zespołowi obsługi technicznej teatru, i kielczanom, i władzom miejskim z panem prezydentem na czele.
Z poważaniem i wiarą w dobre decyzje.
*dr Marzena Marczewska jest językoznawcą, antropologiem kultury, adiunktem w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Współpracuje też z "Gazetą Teatralną" wydawaną przez Teatr im. Żeromskiego.
Na zdjęciu: "Baśnie cygańskie. Romanse paramisia", Teatr Kubuś