Artykuły

Kocha się tylko raz

Przeniesienie "Życia prywatnego" z niewielkiego wnętrza warszawskiej "Sceny Prezentacje" do ogromnej sali szczecińskiej Opery i Operetki nie było korzystne dla przedstawienia. Delikatne emocje, często ledwie zaznaczone gestem, łatwe do odczytania dla widza, siedzącego na wyciągnięcie ręki od miejsca akcji, nie miały szans na przedostanie się przez zbyt szerokie proscenium. Mimo to czwórka znakomitych aktorów nie bez powodzenia próbowała zainteresować publiczność, jedynie z pozoru banalną historią pewnego małżeństwa.

Nieskomplikowane i jednoznaczne charaktery bohaterów nakreślono wyrazistą kreską słów, emocji i czynów, czytelniejszą jeszcze dzięki skontrastowaniu opozycyjnych par postaci. Od pierwszej sceny widać bowiem wyraźnie, iż Sybil (Joanna Kurowska) i Elyot (Artur Żmijewski) - świeżo zaślubieni małżonkowie - nie pasują do siebie. Ich miłość zaś - podobnie jak deklaracje miłosne Amandy(Joanna Szczepkowska) i Victora (Marcin Troński) - to raczej ustalenia rozumowe, a nie prawdziwe uczucia. Cóż, autentyczna, jedyna miłość jest w tym wypadku wyłącznym przywilejem nie tak dawno rozwiedzionych Amandy i Elyota. "Prawdziwa miłość nigdy nie rdzewieje?" lub "kocha się tylko raz?" - można zapytać słowami znanych nam przysłów. Bohaterowie obyczajowej komedii napisanej przez Noela Cowarda w 1930 roku, nie znając ich pewnie, sprawdzali słuszność porzekadła na własnej skórze. Przy okazji, kłócąc się zawzięcie, potwierdzali raz jeszcze starą prawdę, że "kto się czubi, ten się lubi".

Nic dodać, nic ująć. Historie związków rozpadających się i łączących ponownie znamy z codziennego życia. Wymyśleni bohaterowie w prawdopodobnych sytuacjach to okazja nie tylko do realizacji komizmu sytuacyjnego, ale przede wszystkim do gry dowcipem językowym. Szkoda jednak, że nie udało się autorce przekładu, Małgorzacie Semil, odtworzyć w polskiej mowie choćby namiastki angielskiego "dowcipu oraz gry słów i półsłówek, tak ważnej w dramaturgii Noela Cowarda.

"Scena Gwiazd" zaproponowała nam więc niezobowiązującą, lekką rozrywkę. Chwila, spędzona w eleganckiej scenerii Lazurowego Wybrzeża i Paryża, pośród miłosnych komplikacji i szybko toczących się zdarzeń, była szansą na zabawę i refleksję jednocześnie. Ilu jednak widzów, gorąco oklaskujących każde z czterech pokazanych w Szczecinie przedstawień, pod uśmiechniętą twarzą kryło pytanie: "Czy znam do końca siebie i swojego partnera? Co będzie, gdy spotka mnie coś podobnego?" Choć na "Życiu prywatnym" nie śmialiśmy się nieustannie, tak jak na "Mayday" prezentowanym w pierwszej edycji "Sceny Gwiazd", to znakomite aktorstwo na pewno nie pozwala nam zaliczyć tego wieczoru do wieczorów straconych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji