Pracownicy Teatru Wielkiego protestują w sejmiku
25 pracowników Teatru Wielkiego przyszło w na sesję sejmiku województwa łódzkiego. Obawiają się, że planowany na grudzień remont opery zniszczy jej historyczny charakter.
Chodzi o plany budowy kameralnej sceny, która ma powstać w miejscu, gdzie są teraz m.in. szatnie. Pracownicy Wielkiego uważają, że mała scena nie jest teatrowi potrzebna. I że wręcz zaszkodzi, bo zmieni historyczny układ pomieszczeń. - Teatr Wielki służy wystawianiu dużych spektakli, a nie kameralnych - przekonuje tenor Krzysztof Marciniak. - Czasy się zmieniają, więc i teatr musi, ale potrzebne są jedynie zmiany kosmetyczne.
Władze województwa nie zamierzają wstrzymywać remontu. Marszałek Witold Stępień przekonuje, że renowacja Teatru Wielkiego jest potrzebna.
Artyści zdobyli za to poparcie radnych opozycji. - To nie kiosk ruchu, tylko Teatr Wielki - grzmiał z mównicy Dariusz Joński, szef klubu radnych SLD. Już dwa tygodnie temu na konferencji prasowej Joński krytykował sposób zarządzania operą. Jego zarzutu dyrektor opery Marek Szyjko określił jako "stek bzdur i co do faktów, i co do zdrowego rozsądku".
Z kolei Marcin Mastalerek, szef klubu radnych PiS, zapowiada debatę na temat przyszłości Teatru Wielkiego. Radni PiS i SLD chcą zwołania nadzwyczajnej sesji sejmiku i już w piątek złożą wniosek w tej sprawie. To oznacza, że nadzwyczajna sesja zostanie zwołana najpóźniej w przyszły czwartek.