Antologia PCK, czyli rzecz do śmiechu
"Antologia współczesnej polskiej komedii" to fantastyczna lektura nie tylko dla miłośników teatru. Wskazuje, że z polską komedią nie jest może jeszcze najlepiej, ale kierunek, w którym zmierza, wydaje się obiecujący - pisze Piotr Adamczyk w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Poczucie humoru w Polsce od lat wymagało reanimacji. W związku z tym powstało PCK, przy czym nie jest to niosący pomoc oddział Polskiego Czerwonego Krzyża, lecz Polskie Centrum Komedii.
O PCK wie coraz więcej osób, jednak jeszcze nie wszyscy mają świadomość, że mieści się w Łodzi, a konkretnie w Teatrze Powszechnym, gdzie kilka lat temu jego dyrektorka Ewa Pilawska zaczęła szukać nowej formuły na współczesną komedię. Zorganizowała cykl warsztatów i dyskusji, a pod patronatem "Gazety Wyborczej" rozpisała ogólnopolski konkurs "Komediopisanie", na który do tej pory wpłynęło kilkaset teatralnych scenariuszy. Najlepsze z nich zostały opublikowane w liczącej blisko 600 stron "Antologii współczesnej polskiej komedii". To niezwykle ciekawa publikacja, ukazująca kondycję współczesnej polskiej komedii oraz kierunki, w których zmierza. Część z nadesłanych sztuk tkwi jeszcze w konwencji fredrowskiej, gdzie fabuła wije się lekko wokół mieszczańskiego obyczaju, jak np. w zabawnej propozycji Juliusza Machulskiego "Next - ex". Intryga prowadzi tu do tego, by przekonać rodziców, że dla ich córki lepszym narzeczonym jest bystry rówieśnik niż dwa razy starszy, zramolały książę. Nieco podobnie jest w następnej sztuce Machulskiego "Matka brata mojego syna", gdzie trudno szukać głębi Rowu Mariańskiego, ale za to zabawa może być przednia. Oto do złożonego chorobą seniora przybywa rodzina, która nieoczekiwanie dowiaduje się, że siedemdziesięciolatek, podejrzewając wnuka o homoseksualizm, sam postanowił zająć się sprawą przedłużenia rodu, wiążąc się z trzy razy młodszą dziewczyną. Zwroty akcji następują często, a nawet tak często, że w końcu brakuje ich już na puentę. Obie sztuki czyta się jednak z przyjemnością i z dużą radością ogląda - są w repertuarze Teatru Powszechnego. To najlżejsze z widowisk prezentowanych w Antologii, przy czym w przypadku komedii sama lekkość nie jest zarzutem - jak ktoś chce oglądać coś cięższego, to może pójść do muzeum lokomotyw. Większość pozostałych scenariuszy zdecydowanie wychodzi poza klasyczną intrygę farsy i groteski. Dotyka spraw aktualnej publicystyki, zmian kulturowych, bieżącej polityki, zostawiając po sobie nie tylko śmiech, lecz także refleksję. Sztuka Przemysława Jurka "Kochanowo i okolice" (też w repertuarze) to historia niczym z życia wzięta. Oto wójt gminy dostaje pieniądze unijne na rozwój kultury. I co robi? Proponuje stypendium deathmetalowemu zespołowi, pod warunkiem że ten zgodzi się zagrać najpierw na dożynkach, a potem na weselu wójta córki. Death metal do kotleta? W podobny sposób problem wartości, kompromisu, wierności ideom pojawia się w sztuce "Letnisko" Freda Apke i Marty Klubowicz. Bogata, pełna pobocznych wątków fabuła i przemyślana konstrukcja przedstawiają dylemat dwóch aktorów, którym sponsor stawia ultimatum: da im dotację, jeśli wezmą udział w reklamie produkowanych przez niego pampersów dla dorosłych. Czy się zgodzą? To również będzie można zobaczyć w tym sezonie teatralnym. Teatr Powszechny przygotowuje także prapremierę kolejnej sztuki z Antologii - "Życia" Jarosława Jakubowskiego. Pomysł wzięty z życia pozagrobowego. Niektóre firmy pogrzebowe proponują zaopatrzenie trumien w telefony komórkowe. Taki jest punkt wyjścia dla autora scenariusza. Ale co dalej? Co będzie, gdy do ciała w trumnie z pretensjami zadzwoni dusza? Obok duszy w sztuce pojawia się Chrystus, zmęczony rolą namiestnika Królestwa Niebieskiego, którą sam porównuje do akwizytora Funduszu Wczasów Pracowniczych. Pojawia się papież Polak, mówiący cytatami z Jamesa Bonda i składający taką pretensję: "Na wszystkich pomnikach wyglądam jak pokraka, mistrz Yoda albo Darth Vader". Nie jest to już grzeczna komedia w stylu Machulskiego. Bardziej przypomina "Latający cyrk Monty Pythona". Ale przecież komedia nie tylko powinna śmieszyć. Dobrze, gdy prowokuje, zmusza do myślenia, nawet wtedy, gdy narusza nasze świętości, bo przecież nienaruszane kostnieją. "Antologia współczesnej polskiej komedii" to fantastyczna lektura nie tylko dla miłośników teatru. Wskazuje, że z polską komedią nie jest może jeszcze najlepiej, ale kierunek, w którym zmierza, wydaje się obiecujący. Szkoda, że książka jest do kupienia tylko w siedzibie Teatru Powszechnego. Z pewnością to propozycja wydawnicza, która mogłaby się znaleźć w księgarniach. Tam zaś powinna trafić na listę bestsellerów, sławiąc imię autorów i wydawcy, któremu pomysł ten warto zadedykować.