"Nasza klasa"
Literacki festiwal Conrada zafundował prezent także teatromanom, i to najświeższą nowość - "Naszą klasę" Tadeusza Słobodzianka, której polska premiera odbyła się trzy tygodnie temu.
A parę dni wcześniej dramat został nagrodzony Nike.
Pierwsi obejrzeli "Naszą klasę" Anglicy - w ubiegłym roku na scenie Cottesloe londyńskiego The National Theatre w reżyserii Bijana Sheibani. Polską prapremierę wyreżyserował Ondrej Spišák w Teatrze na Woli (Słobodzianek został niedawno dyrektorem tej sceny).
I dramat, i spektakl są szeroko omawiane i dyskutowane. Tadeusz Słobodzianek sięgnął do historii Jedwabnego, do książek Anny Bikont i Jana Tomasza Grossa. Opowiedział w 14 scenach losy pięciorga Polaków i pięciorga Żydów. Sięgnął też do "Dziadów" i "Umarłej klasy" - bohaterowie już umarli, przywoływani są na scenę jak duchy.
Grażyna Borkowska, przewodnicząca jury tegorocznej nagrody Nike, tak komentowała werdykt: "Doceniliśmy w książce Słobodzianka świetne przetworzenie danych, które autor wziął z książek historycznych i publicystycznych na temat Jedwabnego. Potraktował je w sposób niezwykle rzetelny, a jednocześnie bardzo przemyślany. Bardzo ciekawie poprowadził losy wielu postaci, pokazał je w sposób daleki od jednoznaczności. Historia Jedwabnego zyskała w dramacie Słobodzianka nowy wymiar. To nie jest tylko rozpisanie na role teatralne gotowej opowieści historycznej".
"Czternaście lekcji, trzy godziny spektaklu, siedemdziesiąt lat historii Polski i historii bohaterów - wszystko to działa na widownię hipnotyzująco. To nie jest opowieść o tej konkretnej zbrodni, ale - że użyję patetycznego zwrotu - o tragizmie i absurdzie ludzkiej egzystencji uwikłanej w historię. Zwyczajni - ani dobrzy, ani źli - ludzie zderzyli się z czymś, co ich przerosło. W chwili próby nie zdali egzaminu i już nigdy się z tego nie podźwignęli. Nasza klasa" Słobodzianka pytanie o zbrodnię i karę, winę i potępienie, cierpienie i przebaczenie przeniesie z historii i sceny wprost do naszego życia" - pisała po premierze Joanna Szczęsna w "Gazecie Wyborczej".
Nie tylko ona zachwyca się spektaklem. Ale pojawiły się również głosy krytyczne - Joanna Wichowska w internetowym "Dwutygodniku" pisała: "Nie potrafię wybaczyć Słobodziankowi i Spišákowi, że w Naszej klasie opowiadają historię Jedwabnego tak zręcznie i gładko. Tego, że starają się zaspokoić oczekiwania widzów, że dramat jest tu wyważony, pełen wdzięku i ogląda się go z nieustającą przyjemnością".
W sobotę o godz. 21.30 w PWST (ul. Straszewskiego 22) możemy się sami przekonać, jak to jest z "Naszą klasą".