Artykuły

Konsekwentny, bez kompleksów

Może to jeszcze nie rewolucja, ale na pewno małe trzęsienie ziemi. Feliksa Warszawskiego za reżyserię otrzymali twórcy teatru niezależnego: Adam Sajnuk i Aleksandra Popławska, którzy w Teatrze Konsekwentnym zrealizowali "Kompleks Portnoya" - pisze Patrycja Wanat w Metrze.

Anna Smołowik za rolę w tym spektaklu otrzymała nagrodę za debiut. Kto? Jaki teatr? A gdzie to w ogóle jest? Na twarzach osób zebranych na gali w Hotelu Bristol było widać zdziwienie. - Wzięto nas pod uwagę w selekcji i wpuszczono na salony Jury z wysokiej półki zeszło na ulicę Boleść 2, żeby zobaczyć spektakl teatru offowego - mówi Aleksandra Popławska.

Feliksy Warszawskie od lat były krytykowane za kiszenie się we własnym sosie. Nagrody dostawali zawsze ci sami, a złośliwi twierdzili, że jury ogląda spektakle w domach. Tym razem jurorzy odkryli to, co publiczność zauważyła już dawno - w Warszawie obok teatrów instytucjonalnych wyrosła cała grupa śmiało konkurujących z nimi teatrów niezależnych. Teatr Konsekwentny należy do pionierów, na stołecznym rynku działa już ponad 10 lat. Gdy zaczynali, takie projekty zakrawały na szaleństwo. Dziś mamy już m.in. Teatr Polonia i Och-teatr, Teatr 6. piętro, Teatr Kamienica czy Teatr IMKA.

- Niektórzy chyba nie byli bardzo szczęśliwi, że to my dostaliśmy nagrodę. Ale najważniejsze, żebyśmy współpracowali. Krzewienie kultury jest nadrzędną ideą, bez względu na to, czy pracujemy w wielkiej instytucji, czy w małej salce, gdzie sami myjemy podłogę i przygotowujemy mebelki do spektaklu - mówi Popławska.

Gdy osiem lat temu przeprowadziłam się do Warszawy, to właśnie

w Starej ProchOFFni, gdzie działa Teatr Konsekwentny, zobaczyłam spektakl "Zaliczenie. Lekcja" (do dziś zresztą grany i kochany przez publiczność) i uwierzyłam w sukces grupy prowadzonej przez Adama Sajnuka. Byłam świadkiem ich rozwoju, kolejnych mniejszych i większych sukcesów, ale też walki o pieniądze na każdy z projektów. Urzekła mnie atmosfera w tym małym teatrze i energia twórców, którym po prostu bardzo zależy.

- To nie jest tak, że pani w garderobie przygotuje nam kostium, ktoś wyczyści buty, a my mamy wyjść i zagrać z przeświadczeniem, że jesteśmy najlepsi na świecie - mówi Aleksandra Popławska. - Wszystko robimy sami, a każdy spektakl jest dla nas jak premiera. Towarzyszy nam to samo skupienie i napięcie - dodaje Monika Mariotti, która gra w "Kompleksie Portnoya".

Nagroda, 25 tysięcy złotych, nie zostanie wydana na urlop w ciepłych krajach. - Jeszcze drugie tyle i mamy fundusze na nowy spektakl - cieszy się Aleksandra Popławska. Ale co najważniejsze, dzięki Feliksowi więcej osób zabłądzi na ulicę Boleść 2.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji