Mocni przeciwnicy w konkursie ESK 2016
Wyścig o tytuł ESK 2016 gwałtownie przyśpieszył. Widać wyraźnie, że komisja selekcyjna postawiła konsekwentnie na miasta, które mają na siebie pomysł i będą w stanie go zrealizować. Poza Lublinem są to same duże, bogate ośrodki. Jednak kluczem wyboru była strategia. I to taka, która naturalnie wyrasta z historii, tożsamości i charakteru miasta- piszeMirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Wyścig o tytuł ESK 2016 gwałtownie przyśpieszył. Wczoraj z konkursu odpadło aż sześć miast: Białystok, Bydgoszcz, Łódź, Poznań, Szczecin i Toruń.
Taki werdykt pokazuje, że komisja selekcyjna potrafi podjąć trudną, zaskakującą decyzję. Szczególnie Łódź typowana była jako jeden z faworytów. Miasto miało najlepszą (a na pewno najgłośniejszą) promocję. Jednak ten fakt na komisji żadnego wrażenia nie zrobił.
Widać wyraźnie, że komisja selekcyjna postawiła konsekwentnie na miasta, które mają na siebie pomysł i będą w stanie go zrealizować. Poza Lublinem są to same duże, bogate ośrodki. Jednak kluczem wyboru była strategia. I to taka, która naturalnie wyrasta z historii, tożsamości i charakteru miasta.
Każde z miast finalistów ma konsekwentną, w miarę jasną strategię. Jednak propozycje kandydatów są bardzo różnorodne.
Gdańsk promuje się hasłem "Wolność kultury, kultura wolności" i wokół niego buduje swój program. Oczywiście odwołuje się do etosu Solidarności, jednak temat ten podejmuje w nowoczesny, daleki od pomnikowości sposób. W programie na 2016 rok mają być m.in. poruszone takie tematy jak sztuka debaty publicznej, dostęp do kultury za pomocą nowych mediów, sztuka w przestrzeni miejskiej czy twórcza rewitalizacja dzielnic i wsparcie społeczności lokalnych.
Katowice promują swoją kandydaturę zaskakującym hasłem "Miasto ogrodów". Temu miastu potrzebny jest tytuł, by zmienić swój - zdecydowanie negatywny - wizerunek i pomóc w rewitalizacji ośrodka. Taka taktyka w 2008 roku dała miano ESK angielskiemu Liverpoolowi. Poza tym Katowice postawią na pewno na prężną scenę muzyczną; chcą poruszyć też tematy związane z architekturą.
Dostanie się do finałowej piątki Lublina dla wielu osób było zaskoczeniem. A nie powinno. Miasto rozsądnie, konsekwentnie i na miarę swoich - skromniejszych niż u innych kandydatów - możliwości buduje program wyrastający z tożsamości miasta. Lublin jest naturalną bramą na wschód Polski, ośrodkiem, w którym naprawdę spotyka się wiele narodowości.
Warszawa - stolica, miasto z infrastrukturą kulturalną (ale także np. hotelową i komunikacyjną), o której inni kandydaci mogą tylko pomarzyć. Miasto eksploruje swoją tożsamość: bohaterską historię, zwraca także uwagę na Wisłę, rzekę trochę obecnie zaniedbana, a w naturalny sposób stanowiąca "kręgosłup" miasta.
Wrocław to miasto stawiające na kulturę od przynajmniej dekady. Odbywają się tam szalenie różnorodne festiwale - muzyczne, literackie, filmowe czy teatralne - na światowym poziomie. Ich hasło to "Przestrzenie dla piękna". Strategia miasta budowana jest wokół kultury i sztuki jako wartości samych w sobie. W planach Wrocławia jest m.in. pomoc w dostępie do kultury osobom niepełnosprawnym czy ubogim.
Trudno te wszystkie propozycje ze sobą porównywać. Bo są zupełnie różne, tak jak są różne miasta finaliści. Łączy je tylko jedno. Wszyscy kontrkandydaci Gdańska to bardzo mocni przeciwnicy. Na tym etapie konkursu nie ma już propozycji przeciętnych lub słabych. Nasze miasto będzie potrzebowało dużo determinacji, konsekwencji oraz zaangażowania, aby nie stracić do pozostałych miast dystansu. Wierzę, że tak się nie stanie. Nie można jednak spocząć na laurach. Bo cel Gdańska jest jasny: zostać Europejską Stolicą Kultury w 2016 roku.