Kajzar na lekcji polskiego
Helmut Kajzar, Antygona — transkrypcja z Sofoklesa, reżyseria Helmut Kajzar, scenografia Jerzy Nowosielski, muzyka Piotr Moss, Teatr Powszechny w Warszawie.
Upiór krąży nad Warszawą. Upiór Antygony. Objawia się przed wieczorem na Pradze, co nas wcale nie dziwi, bo nie takie cuda zdarzały się w tej dzielnicy. Prawdę mówiąc wolelibyśmy zaświadczać o nowym cudzie bez konieczności spotkania wspomnianej białogłowy. Ale cóż, stało się.
Autorem całego zamieszania jest jeden człowiek, skądinąd zdolny dramatopisarz-wizjoner. Tym razem jednak niczego nowego nie napisał, złapał własną przeróbkę Sofoklesa, którego kiedyś — jako młody i gniewny — przenicować musiał. Musiał zanurzyć się w antyku, żeby postawić kropkę nad „i”, żeby wyjaśnić wreszcie, raz na zawsze, kto w tym dramacie ma rację. Żeby zapobiec dalszemu ciemiężeniu szkolnej dziatwy roztrząsaniem cudzych racji w wypracowaniach pod nieodmiennym od lat tytułem „Kreon czy Antygona?”. Kajzar miał zaległe takie właśnie wypracowanie, napisał je i mniejszym wystawia na scenie.
Czegóż się dowiadujemy? Że słuszność ma oczywiście Antygona. Żadnych mianowicie wątpliwości, żadnego dramatu racji. Jedna jest prawda (pisana przez autora gdzie indziej przez duże „P”). A Kreon? Cóż, ułomny satrapa, śmieszny dyktator.
W tym wszystkim natrętne adresy do współczesności. Że niby Teby to nie w Beocji, a w Polsce, że nie kilkadziesiąt wieków temu, a dzisiaj może, bo i dziś Boskie i ludzkie wyroki warto by ze sobą konfrontować… Płytka to aktualność, a jej sceniczne podkreślenia skwitować można co najwyżej wyruszeniem ramion. Skurczonych w żałosnym szlochu z tęsknoty za dramatem Sofoklesa, za teatrem rozumnym. Dzisiejszy czas, jak rzadko który sprzyja literaturze dyskutującej racje, postawy, sądy i wyroki. Dającej pożywkę myślom, nie mitom. Antygona jest taka lektura. Jej transkrypcja — nie.
A cóż (wyjąwszy rzekoma aktualność) może wziąć z tego spektaklu widz? Gotowa odpowiedź? Parę prawd dość oczywistych, wpisanych w komentarz?
Może zresztą zbyt serio przypatruje się realizacji Kajzarowi Antygony. Miała być — jak chciał autor — tylko snem. A sen — wiadomo — mara…