Ogień płynący wewnątrz bryły lodowej
„Niemyte dusze / Narkotyki” wg Witkacego w reż. Anny Kękuś w Teatrze Klasyki Polskiej. Pisze Sylwia Krasnodębska w „Gazecie Polskiej Codziennie”.
„Niemyte dusze / Narkotyki” wg Witkacego w reż. Anny Kękuś w Teatrze Klasyki Polskiej. Pisze Sylwia Krasnodębska w „Gazecie Polskiej Codziennie”.
„Niemyte dusze / Narkotyki" Anny Kękuś to spektakl inspirowany tekstami Witkacego - jego eksperymentami z narkotykami i rozważaniami na temat ludzkiej egzystencji, a właściwie jej absurdów. W monodramie widzimy Sebastiana Fabijańskiego, który śmiało i z powodzeniem wchodzi w kreację człowieka na skraju narkotycznego obłędu i filozoficznego geniuszu jednocześnie.
Rola do Fabijańskiego wręcz przyległa. Aktor swobodnie żonglował różnymi stanami, w które wprowadzić go miały narkotyki. Potrafił w jednej sekundzie wywołać w ciele stan niepokojącego drżenia i nieludzkie grymasy twarzy. Dzikość oczu z łatwością zamieniał na otumanienie. Dziwne przygnębienie w niezdrową euforię. Poza narkotycznymi halucynacjami i prezentacją ciała w stanach odurzenia „Niemyte dusze / Narkotyki" były też próbą podążenia za myślą Stanisława Ignacego Witkiewicza na temat wszystkich ludzkich bolączek zamkniętych w sformułowaniu „ból istnienia". Pójście drogą metafory, groteski i horroru, stawiając w roli każdego bohatera -jednego Fabijańskiego miało oczywiście swoje wady i zalety. Zaletą było bez wątpienia stworzenie aktorowi płaszczyzny do popisów. Wielu by uznało, że to rola marzenie, aby w jednym spektaklu przejść przez niezliczone ilości stanów psychologicznych, skupiając na sobie oczy całej widowni - jak w monodramie przystało. Ryzykiem tak skonstruowanego spektaklu było za to pójście nieco bez opamiętania w stronę prezentacji dziwacznych stanów, które na dłuższą metę (nawet w 55- minutowym spektaklu) są jednak nużące, przytłaczające i hermetyczne. To może jednak w zgodzie z Witkacym zagubionym w świecie iluzji? Rozprawa degenerata na temat kondycji człowieka może być barwnym eksperymentem, ale wciąż zbyt wyabstrahowanym od tego, co przeżywają zwyczajnie stąpający po ziemi.
Taki spektakl na otwarcie nowego sezonu teatralnego Teatru Klasyki Polskiej to też z drugiej strony bardzo mocny manifest odwagi i otwartości tej instytucji na szerokie spektrum tekstów polskich twórców. Od Mrożka, przez Fredrę, po Witkacego? Czemu nie!