Seks, prochy i rock & roll - pożegnanie
Przez osiemnaście lat zjadł na scenie prawie osiemset jajek i rozdał kilogramy orzeszków. W środę Bronisław Wrocławski wystąpił po raz siedemset osiemdziesiąty trzeci w monodramie Erica Bogosiana "Seks, prochy i rock & roll". Po raz ostatni - na scenie Teatru Jaracza. Widzowie pożegnali tytuł owacją na stojąco.
Nowobogacki cwaniak, bezdomny, homo grillantus w różowym fartuszku, cudem ocalały z wieczora kawalerskiego neandertalczyk, hojnie obdarzony przez naturę ogier, żebrak... Wrocławski po mistrzowsku wchodzi w rozpisane przez Bogosiana role "zagubionych w wielkim mieście" - biednych i bogatych, frustratów i idiotów - zabierając widzów w podróż przez "strach, obłęd, obsesje, pożądanie". Każdy z obiektów tego ludzkiego katalogu staje się w jego interpretacji pełnokrwistą postacią, rozrysowaną na pustej scenie głosem, mimiką i ruchem, ze świetnym wykorzystaniem rekwizytu - grzebyka do przeczesania na boczek, packi do przerzucania karkówki. Niby konwencja jest kabaretowa, ale "Seks" prowokuje do myślenia. Pisarz Tymoteusz Karpowicz, który obejrzał spektakl w Chicago, zacytował w recenzji "Myśli" Pascala: "Jakąż chimerą jest człowiek! Jakąż nowością! Jakim potworem, jakimż chaosem, jaką sprzecznością. Jakim cudem! Osądzając go ze wszystkich stron naraz: toż to nędzny robak, kloaka prawdy, zlew niepewności i błędów - chwała i wstyd wszechświata".
Po raz ostatni na Scenie Kameralnej Teatru Jaracza Wrocławski rozdał przed "Seksem" z uśmiechem słone orzeszki, radząc: - Zapchajcie sobie nimi gęby.
"Seks" w reżyserii Jacka Orłowskiego zagościł w repertuarze Jaracza w maju 1997 roku. Nagród zebrał mnóstwo - "Seks" mnie nie znudził, bo to za każdym razem inne przedstawienie - mówi Wrocławski. - Kiedy zaczynałem w nim grać, miałem 40 parę lat, byłem młodzieńcem. Dziś, jako 64-latek, mam do postaci głębsze podejście psychologiczne. Wyrabiałem ten spektakl jak ciasto.
Pod koniec lat 90. "Seks" bardziej komentował amerykańskie, niż polskie społeczeństwo. Dziś dogoniliśmy Amerykę w absurdach. - W Stanach nie ma takiego rozwarstwienia jak u nas. Od najbardziej bogatych, aroganckich, po najbiedniejszych - dodaje Wrocławski. - W Polsce jesteśmy na etapie grodzenia, a na całym świecie zamknięte osiedla się likwiduje.
Przez 18 lat spektakl ewoluował, choćby na poziomie aluzji. Ośmiorniczki z grilla - dawniej symbol bogactwa - dziś odnoszą się do afery w restauracji Sowa i Przyjaciele. W 783. "Seks" Orłowski i Wrocławski wpasowali "Warsaw Shore", "Celebrity Splash" i koszmarny przebój "Ja uwielbiam ją".
Po kilku latach od premiery "Seksu" do repertuaru Jaracza weszły kolejne części tryptyku Bogosiana w wykonaniu duetu Wrocławski/Orłowski - "Czołem wbijając gwoździe w podłogę" i "Obudź się i poczuj smak kawy". W sumie w monodramach Bogosiana Wrocławski wystąpił na scenie Jaracza prawie 1300 razy. Miały oddanych widzów - Wrocławski rozpoznaje parę, która regularnie pojawia się na pierwszym i ostatnim spektaklu w sezonie.